Trener sportowy jako inspiracja do skutecznego zarządzania zespołem w biznesie.

Nagranie zarejestrowane podczas wystąpienia live dla grupy menedżerów.

Skuteczny CEO

Podcast

Jeśli chcesz, żeby Twój biznes był bardziej efektywny, a Twoi ludzie zaangażowani w firmę i jej doskonalenie, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie.

Nazywam się Radek Drzewiecki, od ponad 16 lat prowadzę firmę Leanpassion. Zajmujemy się wzrostem efektywności procesów oraz zaangażowania pracowników. Dodatkowo, jestem założycielem dwóch startupów technologicznych Sherlock Waste i Leanovatica. Robię to, co robię, ponieważ chcę, aby firmy były świetne, a ludzie szczęśliwi w pracy. Dlatego dla mnie skuteczny menedżer to nie tylko taki, który osiąga cele, ale przede wszystkim robi to z ludźmi, potrafi podłączyć ich do strategii organizacji.

Case Study

BIZNES A SPORT – SKUTECZNE ZARZĄDZANIE ZESPOŁEM

W dzisiejszym odcinku moim gościem jest Łukasz Kruczek – wyjątkowy lider, trener kadry Polski skoczkiń narciarskich. Dla mnie osobiście to jeden z najlepszych liderów, z którym miałem okazję pracować, który łączy siłę i determinację ze skromnością i pokorą. Łukasz opowie o tym, jak pracować zespołowo, jak na co dzień zarządzać zespołem i jak sport ma się do biznesu. Środowisko sportowe, trener, jest najlepszą inspiracją do tego, żeby uczyć się sposobu skutecznego zarządzania zespołem.

Łukasz Kruczek – „Gramy zespołowo” – zapraszam!

Radek Drzewiecki

Słuchaj podcastu tam, gdzie Ci najwygodniej.

Podcast Apple PodcastPodcast Spotify

Transkrypcja podcastu

Case Study

Biznes a sport – Skuteczne zarządzanie zespołem

Dziś odcinek specjalny, specjalny gość, wyjątkowy lider, dla mnie lider poziomu piątego, były trener kadry polskich skoczków narciarskich, obecny trener kadry Polski skoczkiń narciarskich – Łukasz Kruczek. Dla mnie osobiście jeden z najlepszych, jak nie najlepszy lider, z którym miałem okazję pracować, z którym nadal pracuję. Dla mnie lider poziomu piątego, który łączy siłę i determinację ze skromnością i pokorą.

Łukasz opowie o tym, jak pracować zespołowo, jak na co dzień zarządzać zespołem. Dla mnie nie ma lepszej inspiracji jak środowisko sportowe do tego, żeby uczyć się sposobu skutecznego zarządzania zespołem właśnie od trenera sportowego.

Bardzo serdecznie Was zapraszam do wysłuchania tego odcinka!

Radek Drzewiecki: Cześć, Łukasz!

Łukasz Kruczek: Cześć! Witam wszystkich.

RD: Dzień dobry. Czy ja mogę opowiedzieć po raz czwarty historię, jak się poznaliśmy?

ŁK: Możesz.

RD: Łukasz, zanim dopuszczę Cię do słowa. Ja kiedyś do Łukasza napisałem, chyba na LinkedInie, że dla mnie jest uosobieniem Lean lidera. I on napisał do mnie: „Nie wiem, o co chodzi. Tu jest kontakt do mojego managera”. W związku z tym zadzwoniłem sobie do managera, spotkaliśmy się i powiedziałem Łukaszowi, że to co on robi na co dzień, ze swoim zespołem, to tak powinien zarządzać i przewodzić Lean lider. Tak się poznaliśmy i ta nasza znajomość trwa już chyba pięć lat, prawda?

ŁK: No, nawet więcej.

RD: Więcej. Widzicie, jak ten czas leci? Także Łukasz, oddaję Ci głos. Po Twoim wystąpieniu też pozwolisz, kilka pytań damy. Jak to się mówi: The screen is yours!

Łukasz Kruczek: Witam jeszcze raz wszystkich. Jak mnie już Radek przedstawił, jestem generalnie trenerem, też w pewnym sensie menedżerem i w pewnym sensie zarządcą firmy, jeśli można by to było w ten sposób ująć. Chciałbym podzielić się kilkoma kwestiami w takiej prezentacji Gramy Zespołowo, gdyż jeśli chodzi o skoki narciarskie, cały czas ma się w perspektywie zawodników indywidualnych, jednak chciałbym pokazać kilka kwestii, że to nie jest tak do końca.

Moje wystąpienie jest podzielone na pięć części. Czy biznes ma coś wspólnego ze sportem? O komunikacji trochę powiem, o tym właśnie, jak grupa wpływa na indywidualny sukces oraz o roli trenera-menedżera. Na końcu zostawię chwilkę na pytania i odpowiedzi.

Zacznijmy od tego, czy biznes ma coś wspólnego ze sportem? Oczywiście. W dzisiejszych czasach myślę, że można by to odwrotnie powiedzieć, że sport, to jest nic innego, jak biznes. Ale nie do końca o tym chciałbym tutaj powiedzieć. Sport, grupa sportowa, reprezentacja, ona funkcjonuje generalnie tak jak firma i tu jest największe podobieństwo właśnie do biznesu. Taka ekipa, z jaką ja współpracuję w tym momencie, jest jak firma, ma swoich nadzorców w postaci Związku Narodowego, Związku Olimpijskiego, Międzynarodowej Federacji Narciarskiej, która narzuca nam reguły funkcjonowania, daje nam regulacje i obszar, w którym działamy. Mamy też swoich dostawców, którzy poprzez różnego rodzaju usługi, od księgowości, wytwarzanie sprzętu, udostępnianie obiektów do treningu, do zawodów, dostarczają nam te usługi, dzięki którym my jesteśmy w stanie funkcjonować.

Można powiedzieć, że pierwsze z czym się kojarzy hasło trenując, to jest praca na siłowni, bieganie, jakieś różne ćwiczenia czy skakanie na skoczni. Natomiast trenowanie zawodników to jest de facto zarządzanie. To nie jest tylko kwestia samych ćwiczeń, to jest kwestia organizowania im czasu, dawania, podawania rozwiązań, z których zawodnik korzysta. Nie jest tak, że zawodnik dostaje konkretne rozwiązanie za każdym razem i nakaz, że to zrób, to działa. Często zawodnik dostaje wybór, z którego może skorzystać. Ja parafrazuje czasami i uznaję trenera jako kolejne narzędzie, które zawodnik jest w stanie wykorzystać we właściwy sposób po to, żeby stać się lepszym. My poprzez zarządzanie, trenowanie, mamy też na myśli prowadzenie różnego rodzaju eksperymentów, przeprowadzanie zawodników poprzez procesy adaptacji do zmian, które są narzucane często poprzez regulacje od wspomnianych wcześniej regulatorów, bądź poprzez ewolucję samej dyscypliny.

Dla trenera normalną rzeczą, i tak samo w biznesie, jest kwestia planowania i organizacja całego procesu treningowego. Jak już wspomniałem chwilę wcześniej, zawód trenera nie wiąże się tylko z praca z zawodnikiem nad jego fizycznością, ale także organizacji całego procesu treningowego, czyli zabezpieczenie budżetu, logistyki, miejsca, gdzie się będzie trenowało, sprawdzenie tego miejsca, czy jest ono bezpieczne dla zawodnika, czy niczego nie brakuje. Są to kwestie, które nierzadko, albo można powiedzieć bardzo często zajmują zdecydowanie więcej czasu, aniżeli sam trening. Tego treningu, ja to kiedyś liczyłem, czyli takiego stricte skakania na skoczni, jakby liczyć taki czysty czas, kiedy zawodnik oddaje skok, to jest około 5 sekund. Takich skoków oddaje sześćset w skali roku, to proszę sobie policzyć, jak niewielki to jest skrawek czasu. A pracuje się, można powiedzieć, może nie dwadzieścia cztery godziny na dobę, ale bywają i takie dni.

W sporcie, jak i w biznesie, funkcjonuje Cykl Deminga. Ja przyznam szczerze, nie wiedziałem, że to się tak nazywa wcześniej i dopiero Radek uświadomił mi, że to w ten sposób powinno być nazywane. Natomiast w sporcie też wszystko polega na planowaniu różnego rodzaju eksperymentów, bo nowe ćwiczenie, czy nowe rozwiązanie innego ćwiczenia, jest to eksperyment, który wprowadzamy w procesie treningu, który sprawdzamy, jak funkcjonuje, analizujemy, wprowadzamy poprawki i to koło się zamyka i cały czas w ten sposób pracujemy.

Kolejna kwestia, która jest dosyć wspólna z biznesem, natomiast myślę, że w sporcie ona jest trochę bardziej dynamiczna, jak w biznesie, to jest kwestionowanie własnego status quo, zarówno drużyny, zawodników, jak i samego trenera. Robimy to poprzez starty w zawodach, gdzie jesteśmy oceniani poprzez różnego rodzaju testy, poprzez wyniki eksperymentów, poprzez testy fizjologiczne zawodników. Jest to robione, można powiedzieć, takim najdłuższym odcinkiem czasowym, w jakim to status quo jest kwestionowane. To jest kwestia jednego dnia, kiedy na koniec dnia siadamy i analizujemy, czy w dniu dzisiejszym zrobiliśmy to, co chcieliśmy zrobić, czy wszystko zostało zrobione we właściwy sposób i wprowadzenie ewentualnych korekt do kolejnego dnia.

Podstawą efektywnego działania i takiego pozbawionego problemów jest komunikacja. Dlaczego? Gdyż bez właściwej komunikacji nie ma szans na postęp. Niewłaściwa komunikacja to są często niedomówienia, które wynikają z różnych kwestii. Ja podam przykład nie tak odległej sytuacji w grupie, gdzie jedna z zawodniczek przyszła z problemem, można nawet powiedzieć, że z pretensjami, że nie może uczestniczyć w wydarzeniu kulturalnym, o czym my jako sztab kompletnie nie wiedzieliśmy. Zastanawialiśmy się, z czego wyszła taka kwestia, że ona uzyskała tego typu komunikat. Okazuje się, że inna koleżanka pytała się o określony termin, czy może w tym czasie pojechać na wakacje. Przeanalizowaliśmy sytuację i stwierdziliśmy, że to nie jest najlepszy okres, bo w tym czasie trzeba zrobić pewne inne kwestie, powinna sobie wybrać inny termin. Po czym one między sobą rozmawiają no i ta druga wzięła to na tyle do serca, że w tym terminie nie wolno jechać i uznała, że ten nieformalny zakaz czy to nieformalne rozwiązanie dotyczy całej grupy, a nie tylko jednej zawodniczki. Problemem był kompletny brak komunikacji, brak pytania ze strony tej zawodniczki, która chciała zaplanować sobie wyjście na wydarzenie kulturalne. Niby banalna rzecz, ale tworzy wiele problemów i bez tej właściwej komunikacji, to myślę, że jesteśmy skazani bardziej na problemy niż na sukces.

Komunikacja musi być prowadzona na różnych płaszczyznach. Myślę, że żyjemy obecnie w takich czasach dynamicznych i trochę przeniesionych, poniekąd z przymusu, bardziej w sferę online niż offline. I z tym wiąże się duże ryzyko, bo myślę, że szczególnie młode pokolenie bardzo lubi korzystać z różnego rodzaju urządzeń elektronicznych. Pisząc na komunikatorach, ta komunikacja wydaje się być taka kompletna, pełna, dosyć łatwo wysłać wiadomość. Natomiast myślę, że odcinamy się od tego kanału werbalnego, tego, gdzie faktycznie widać też emocje człowieka. Myślę, i tu bym chciał strasznie podkreślić, że nie ma nic ważniejszego, jak komunikacja, ale na zasadzie face to face, tak żeby móc też odczytywać mowę ciała. Czasami otrzymuje się informacje, że wszystko jest okej, a jak się widzi drugiego człowieka, to jednak sytuacja pokazuje, że coś się gdzieś tli wewnątrz i nie do końca zgadza się z tym, co sam mówi. Powiedziałbym, też podam przykład, że tego typu rozmowy, takie ludzkie, usiąść, porozmawiać, wywołują straszny strach, stres u zawodniczek. Też mieliśmy ostatnio sytuację, gdzie zaplanowaliśmy takie rozmowy indywidualne, podsumowujące, omawiające problemy i jedna z zawodniczek była tak strasznie zestresowana, jak później to podkreśliła, że to zdecydowanie był najtrudniejszy moment ostatnich kilku tygodni, kiedy musiała usiąść ze sztabem szkoleniowym i porozmawiać o problemach, a nie tylko w sposób przez radio czy przez komunikator.

Jak już wcześniej powiedziałem, niedomówienia tworzą mury, które dość trudno zburzyć. Jeszcze raz chciałbym podkreślić tę kwestię rozmów osobistych, a nie tylko przekazywania informacji. Trzeba być autentycznym i tę autentyczność jesteśmy w stanie właśnie w ten sposób przekazywać. Jeśli nasza mowa ciała, to, w jaki sposób przekazujemy informacje jest spójne z tym, jak się zachowujemy – bo jeśli nie wierzymy też w to, co przekazujemy, jaki ten komunikat chcemy przekazać, to ten komunikat nie jest efektywny i on też nie trafia. Trzeba być autentycznym w tym co robimy, w jaki sposób to robimy i w jaki sposób przekazujemy te informacje do drugiej osoby, do naszego współpracownika, do naszego podwładnego, ale też do naszego szefa. I to, od czego zacząłem, że bez właściwej komunikacji nie ma szans na postęp i też tworzą się niedomówienia i problemy. Chciałbym podkreślić, że problemy trzeba rozwiązywać jak najszybciej. Stare polskie przysłowie ”Zaszyj dziurkę póki mała” jest doskonałym tego przykładem. Jeśli widzimy jakiś problem, nie można machnąć ręką i zostawić go całkowicie nie rozwiązanym, gdyż on na pewno wróci do nas za kilka dni, kilka tygodni, kilka miesięcy z innej strony, ale z podwójną siłą i wtedy to już faktycznie będzie duży problem. Natomiast jeśli zajmiemy się daną sytuacją konfliktową, problematyczną szybko, jest większa szansa na powodzenie rozwiązania i tego że sytuacja będzie opanowana i wyjdziemy z tego zwycięsko.

Czy sukces indywidualny zależy od pracy zespołowej? Jak najbardziej. W tej chwili myślę, że i w sporcie, jak i w całym funkcjonowaniu społeczności, jest coraz mniej takich typowych samouków, którzy są w stanie zdobyć, osiągnąć sukces bez pomocy innych. Nawet w sporcie indywidualnym, takim, gdzie rozliczany jest jeden zawodnik, ten zawodnik potrzebuje w codziennej pracy mieć swoich analityków, konsultantów, ludzi, którzy pomogą rozwiązywać problemy, pomogą mu się doskonalić, pomogą mu ocenić jego postępy. Też mogę podać z historii przykład Adama Małysza, który w 2008 roku zdecydował się na własną ścieżkę rozwoju. Kiedy zapadła decyzja o tym, że Adam będzie funkcjonował w oddzieleniu od podstawowej grupy, to też od razu trzeba było zbudować sztab ludzi koło niego, żeby Adam był w stanie funkcjonować i on sam też potrzebował innych zawodników do tego, aby część elementów treningowych zrealizować w sposób bardzo dobry. Dlatego podkreślamy to zawsze na każdym kroku, że nawet sporty indywidualne są oparte na funkcjonowaniu zespołu i to nie tylko takiego, jak wyobrażamy sobie jedenastu piłkarzy biegających po boisku, ale też zespołu, którego nie do końca widać na pierwszej linii frontu, a wspierającego zawodników w każdej minucie funkcjonowania.

W zespole bardzo ważny jest właściwy podział ról i odpowiedzialność. Bardzo istotne jest to, żeby ludzie współpracujący wiedzieli, jaki jest ich cel i jakie są ich zadania, tak aby nie dochodziło do ścierania się kompetencji, aby fizjoterapeuta nie wchodził w przysłowiowe buty trenera i próbował przejmować role innych członków sztabów szkoleniowych. Każdy ma swoją określoną rolę i powinien się z tej roli wywiązywać, jak najbardziej potrafi. Oczywiście jeśli potrzebuję pomocy innych współpracowników z innych ról, zawsze można się, że tak powiem dogadać, ale to musi być wszystko prowadzone w sposób bardzo przejrzysty.

Każdy w zespole jest niezmiernie ważny. Podam historię naszego polskiego fizjoterapeuty, który przyszedł do zespołu, to już było lata temu, kompletnie zielony, jeśli chodzi o skoki narciarskie, wzięty z innej dyscypliny sportu, ale poprzez takie świeże przemyślenia wprowadził innowacje, które zrobiły krok milowy naszej reprezentacji. Ja nie wiem, czy to nie była najistotniejsza innowacja, jaka była wprowadzona w minionych latach. Tak samo można doczytać czy usłyszeć o ważnych ludziach, którzy są ważni, ale nie są ci pierwszoplanowi w zespole. Dlatego tutaj podkreślam, że obojętnie, co dana osoba robi, jakie ma zadania w zespole, jest równie ważna i może na końcu dać tę przewagę, która zdecyduje o tym, że dany zawodnik czy dany zespół odniesie zwycięstwo.

Całość kryje się pod angielskim sformułowaniem team, które, myślę, że nie do końca jest we właściwy sposób rozumiane przez zawodników, przez ludzi pracujących w zespole. Jest ono niczym innym, jak tylko skrótem od czterech słów: together everyone achieves more. Czyli jasne, że pracując razem każdy z nas jest w stanie osiągnąć więcej. Dlaczego jest to nie zawsze rozumiane? Dlatego, że często indywidualności zapominają o tym, że właśnie mają tych ludzi dookoła siebie, tych którzy ich wspierają, ale także oni w pojedynkę są w stanie wesprzeć tych innych i naprawdę poprzez współpracę, poprzez pracę w tym samym kierunku, mając te same cele, jesteśmy w stanie osiągnąć zdecydowanie więcej, aniżeli w pojedynkę.

Czy trener to menedżer? Z zadaniami trenerskimi wiążą się też zadania menedżerskie. Chciałbym nawiązać do pierwszej części tej mojej wypowiedzi, kiedy porównywałem biznes i sport. Trener planuje, organizuje i zarządza procesem, ale jest też jeszcze jedna ważna kwestia, trener w tym procesie jest. Nie ma szans na to, aby trenować, prowadzić zawodnika w sposób online czy zdalny. Trener jest i powinien być obecny cały czas obok zawodnika. Powinien wspierać go, powinien zadawać pytania, powinien z nim rozmawiać, powinna być interakcja między tymi osobami.

Trener więcej słucha niż mówi. I tutaj można byłoby jako przykład podać chińskie przysłowie, że po to człowiek ma dwoje uszu i jedne usta, aby proporcjonalnie ich używać. Jedna z zawodniczek mówi, że trener nie tyle słucha, co czai, bardziej obserwuje. Słuchanie to nie tylko, bym powiedział, słuchanie tego, co zawodnik mówi, ale słuchanie tego, jak całość funkcjonuje i tu chodzi bardziej o taką dużą obserwację tego, co się dzieje z danym zawodnikiem.

Trener rozwiązuje problemy. Ja powiem, że czasami w trakcie tego rozwiązywania, to te problemy się też kreuje, ale generalnie jesteśmy od tego, aby je rozwiązywać i rozwiązywać je bardzo szybko. Nie ma chyba sytuacji, żeby tych problemów nie było. Ja już kilkakrotnie podkreślałem to, że jeśli czujemy, że nie ma problemów, to coś na pewno nie gra, bo te problemy, choćby małe, ale one zawsze funkcjonują, one są w naszym funkcjonowaniu, w naszej pracy, w codziennym życiu. My jesteśmy skazani na życie z problemami. Czasami one są bardzo małe, czasami są większe, natomiast my cały czas poprzez nasze działania jesteśmy jakby zobowiązani do tego, aby te problemy rozwiązywać i stwarzać warunki do tego, aby tych problemów było po prostu jak najmniej albo przede wszystkim, żeby one były skutecznie i szybko rozwiązywane i przekuwane w sukces.

Trener pyta i udziela odpowiedzi. Podstawowym słowem, jakim trener powinien operować, to jest słowo: „dlaczego”. I to nie tylko dlatego, że tak podpowiada literatura i fajnie to brzmi, ale poprzez takie podstawowe pytanie: „dlaczego” jesteśmy w stanie wiele odpowiedzieć, wiele uzyskać odpowiedzi i to różnego rodzaju. Powiem tak, że zawodnicy często nie są skłonni do udzielania wielu informacji. Dla nich często powiedzenie słowa: „okej” i pójście w drugą stronę jest z jednej strony ucieczką, a z drugiej strony rozwiązaniem jakiegoś problemu, ale tutaj zadaniem trenera jest drążenie tak głęboko, aż faktycznie znajdzie się nie tyle problem, jaki funkcjonuje, ale źródło, dlaczego ten problem w ogóle powstał i dopiero znalezienie takiego źródła jest szansą na to, że te problemy już nie będą wracały i uda się je skutecznie rozwiązać.

Trener jest odpowiedzialny za zespół i to pod różnym względem. W pierwszym zdaniu, w pierwszej myśli nasuwa się, że trener jest odpowiedzialny za wyniki. Tak, owszem, ale trener jest odpowiedzialny także za przyszłość zawodników, bo ma się codziennie wpływ na ich zachowanie poprzez przygotowania, poprzez rywalizację sportową, poprzez wyjazdy. Cały czas mamy wpływ na interakcje między zawodnikami, mamy wpływ na kształtowanie ich charakteru i poprzez to mamy wpływ bezpośrednio i na wyniki i na przyszłość, o czym już powiedziałem wcześniej. Jest generalnie odpowiedzialny i jest twarzą grupy.

To by było tak pokrótce tyle z mojej strony. Jeśli są jakieś pytania, jestem otwarty na wszelkie odpowiedzi.

Radek Drzewiecki: Ja przede wszystkim dziękuję Ci, bo znowu się czegoś nauczyłem od Ciebie. Jak to było z tym przysłowiem?

Łukasz Kruczek: „Zaszyj dziurkę, póki mała.” Tego przecież w przedszkolu uczyli!

RD: [śmiech] OK, to ja opuściłem tę lekcję. Może na początku pozwolę sobie na komentarz, wybaczcie, zawsze się zdumiewam, kiedy Ty w taki łatwy, prosty sposób mówisz: „no to ja robię to, ja robię to, ja robię to”. I ja akurat się nie zgodzę z Tobą, z Twoim równaniem, że menedżer równa się trener, ponieważ wielu, a ja bym powiedział 90% menedżerów na pytanie: „Jak zarządzasz zespołem?” odpowiada, że normalnie i oni po prostu improwizują. A miałem okazję być na kilku Twoich treningach jeszcze z kadrą Polski mężczyzn, z Kamilem, z Piotrkiem, z Dawidem i widziałem, jak dużo jest tam szczegółów. Na przykład zadałem Ci kiedyś pytanie, dlaczego nakręcasz wszystko na wideo i odpowiedziałeś mi: „Bo skoczek nie wie, jak skacze, on tylko czuje”. I w związku z tym, po to, żeby mieć obiektywne fakty odnośnie tego, jak ten skok wyglądał, po to używacie kamery.

Ale pozwól, że zadam Ci pytanie od naszych uczestników. Pierwsze pytanie jest takie: W jaki sposób radzisz sobie z gorszymi momentami w życiu sportowców, brakiem motywacji, czy w ogóle takie momenty istnieją?.  Ja się śmieję, bo takie samo pytanie Ci kiedyś zadałem i nawet powiedziałem, że u Ciebie jest łatwiej, bo ludzie są tacy zmotywowani.

Łukasz Kruczek: Takich momentów jest generalnie więcej, bo myśmy to kiedyś analizowali jeszcze z innymi trenerami nawet na przykładzie zawodników, którzy osiągają sukces. Faktycznie te dni czy momenty, kiedy jest sukces, to pewnie jest pięć procent całego czasu, a reszta to jest tak trochę pod górkę i z tym radzeniem sobie jest różnie. Wszystko to wynika z charakteru zawodnika i z tej motywacji, jaka go pcha w ogóle to tego, żeby podejmować trud takiej codziennej pracy. Można byłoby z jednej strony powiedzieć, fajnie, bo sportowiec to ma lekko, bo tylko wejdzie, potrenuje i wszystko gra. Natomiast to nie jest tylko tak, że to jest lekki trening, tylko to jest skazanie się na pewnego rodzaju dużą część życia, gdzie sport jest życiem. To nie jest kwestia, że robimy jakby element przy okazji życia, tylko jednak ustawiamy się w kontekście tego, że całe życie ustawiamy pod sport.

Wracając do tej motywacji, najłatwiej jest z zawodnikami, dla których ta motywacja, to jest ta z rodzaju tych wewnętrznych, czyli ten zawodnik chce być po prostu najlepszy na świecie. Dla niego nic innego się nie liczy, tylko on będzie pokonywał wszystkie przeszkody po to, żeby być najlepszym. U każdego się zdarzają trudne dni, trudne momenty, trudne tygodnie, trudne miesiące, to bez wątpienia. Natomiast takim jest trochę łatwiej, bo oni cały czas mają ten cel bycia najlepszym przed sobą i dla nich ta reszta, ta otoczka nie ma znaczenia. Po prostu oni wiedzą, że to jest kilka dni, ale on cały czas ma w sobie motywację i dopóki nie będzie tym najlepszym, a nawet jak zostanie tym najlepszym, to cały czas znajduje w sobie te nowe pokłady sił i wyznacza sobie nowe cele, do których dąży.

Gorzej jest z zawodnikami, u których jest taka świadomość tego, że będzie im trudno być najlepszymi na świecie. On chce być sportowcem, ale ta motywacja jest taka bardziej zewnętrzna, czyli tutaj mówię o tym, że jest szansa na to, żeby zarobić trochę pieniądza, żeby troszeczkę wyrwać się jakby z otoczenia w inne otoczenie. Z tym jest trudno i powiem tak, że to jest czasami takie trochę rzucanie grochem o ścianę i oczekiwanie efektu. Te efekty są najczęściej krótkotrwałe i to są zawodnicy, to jest rodzaj zawodników, którzy owszem, dochodzą do pewnego poziomu, ale niestety, tutaj trzeba to jasno powiedzieć, ci zawodnicy nigdy nie będą mistrzami. Mistrzami zostają tylko ci, którzy mają właśnie ten pierwszy rodzaj motywacji, ci, którym wystarczy pokazać na nowo ten cel, który gdzieś na chwilę stracili z oczu i od razu rozpala się w nich ogień do tego, że będą za wszelką cenę parli do tego, żeby zostać najlepszymi na świecie, zdobywać laury, walczyć o medale olimpijskie, medale mistrzostw świata.

RD: OK, dzięki bardzo. Drugie pytanie będzie osobiste, jak chcesz, to nie odpowiadaj. Chociaż może przesadzam trochę. Jak radzisz sobie z presją i stresem w Twojej pracy?

ŁK: Ciężko. [śmiech] Nie, powiem tak, że ja sobie radzę, ja chyba jestem, albo raczej bym powiedział, że na pewno jestem z rodzaju tych, którzy mają tę wewnętrzną motywację. Ja wiem, że ten stres jest, on jest wpisany i jest dużo porażek, mniej zwycięstw, ale cały czas w głowie jest ten cel bycia najlepszym na świecie. On jest wyznaczony, obojętnie z jaką grupą bym nie pracował, to chcę dojść, jak najdalej się da. I tutaj wiadomo, że czasami są pewne ograniczenia, których nie jesteśmy w stanie pokonać, natomiast cel jest zawsze wysoko i myślę, że cel jest realny do osiągnięcia. Tak jak teraz z tą grupą też celem jest gdzieś w przyszłości zdobycie medalu olimpijskiego.

RD: O, super! Kolejne pytanie: Jesteś trenerem twardym czy empatycznym?

Empatycznym. Powiem w ten sposób, że dla mnie celem jest to, żeby właśnie u zawodnika wzbudzić tę motywację, żeby nad zawodnikiem nie trzeba było stać z przysłowiowym kijem i kazać mu robić, bo to jest krótkotrwałe. Dla mnie celem jest to, żeby zawodnik sam od siebie miał na tyle motywacji, na tyle energii, żeby to raczej on był tym motorem napędowym całej ekipy, całego procesu. Powiem tak, najgorszym rozwiązaniem, jakie może być, to jest to, jeśli trener chce więcej, jak zawodnik.

RD: OK, no to w biznesie to jest normalne. My znamy się dłużej niż pięć lat i rozmawiamy ciągle o podobnych rzeczach. Zarządzanie w sporcie ewoluuje, ale jest oparte na pewnych fundamentach. Ty cały czas mówisz z taką lekkością, bo dla Ciebie te rzeczy są oczywiste. Jak ja Cię kiedyś zapytałem, czy Ty wiesz, że tam gdzie pracujesz to jest Gemba, to za każdym razem byłeś zdziwiony, że używam tych japońskich słów. Ja tak kiedyś się zachowywałem.

Natomiast w biznesie jest właśnie zupełnie odwrotnie. Ludzie kręcą się często w kółko, nie ze swojej winy, bo powołujemy menedżerów na stanowiska, część z nich, ja szacuję, że około 20% nie chce być tym menedżerem, a reszta po prostu udaje, że jest kimś, kim nie jest i dzisiaj w pozostałej części będę o tym opowiadał.

Ostatnie pytanie od Marcina: Która droga jest właściwa: motywować, kształtować zespół, który mamy czy szukać najlepszych z zewnątrz? To jest bardzo ciekawe pytanie. Pytanie o selekcję.

Łukasz Kruczek: Tak, to jest ciekawe. Najlepiej byłoby stawiać tylko na tych, którzy mają faktycznie szansę osiągnięcia tego mistrzostwa. Natomiast jeśli chodzi o sport, my tę selekcję prowadzimy w momencie, kiedy jeszcze nie wszystkie cechy są uwidocznione. My jeszcze nie wiemy, co zawodnik jest w stanie osiągnąć w przyszłości. Jeśli chodzi o same skoki narciarskie, to mamy selekcję już na etapie takim siedmio-, ośmio-, dziesięciolatków na początku, gdzie te skocznie są malutkie i mamy zawodników, którzy w jakiś sposób są takimi perełkami. Natomiast nie ma tutaj gwarancji, że po przejściu na skocznie większe, czyli takie gdzie w przyszłości będą odbywały się te najważniejsze zawody, jak igrzyska olimpijskie, mistrzostwa świata, że oni tam zaprezentują swoje możliwości.

Podam przykład Adama Małysza, który w tych kategoriach dziecięcych nie brylował. To nie był zawodnik, który był takim dominatorem w swojej kategorii, on raczej był w drugim szeregu, był zawodnikiem, który był zdeterminowany, ale nie było widać wyników. Dopiero jakby po odsłonięciu, kiedy ci inni zawodnicy się wykruszyli, a on doszedł do tych największych skoczni, zaczął dominować. Także tutaj trzeba w sporcie trochę zaryzykować i czasami popatrzeć na zawodnika nie tylko przez pryzmat jego aktualnych osiągnięć, tylko czy ten zawodnik ma to przysłowiowe coś w sobie, choćby determinację czy chęć, czy po prostu ma marzenia, czy on chce te marzenia realizować i do tych marzeń dążyć. Bo najgorsze i co się często zdarza u zawodników w młodszych kategoriach, już trochę ich widziałem, to jest to, że oni chcą być skoczkami, ale oni nie chcą być mistrzami. I trzeba stawiać na tych, którzy chcą być mistrzami i którzy pokazują poprzez własne czyny i swoją postawę to, że jest szansa, że oni mają tę motywację i będą parli do przodu mimo przeciwności losu, które gdzieś po drodze im się będą pojawiały.

RD: Super, dzięki bardzo. Słowo postawa jest słowem klucz. Dla mnie postawa stoi przed umiejętnościami i przed wiedzą. Łukaszu, bardzo Ci dziękuję za Twój czas, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością. Ostatnie pytanie z mojej strony, Włochy czy Hiszpania?

ŁK: Włochy.

RD: Włochy dzisiaj, tak, ja też kibicuję Włochom. Także bardzo Ci dziękuję, do usłyszenia, do zobaczenia następnym razem.

Jeszcze raz dziękuję bardzo, trzymaj się, cześć!

***

Moi Drodzy, mam nadzieję, że będziecie czerpać pełnymi garściami z tego wystąpienia Łukasza, z tego, co Łukasz powiedział o skutecznym zarządzaniu zespołem.

W mojej pamięci najbardziej zapadło rozwinięcie skrótu TEAMTogether Everyone Achieves More.

Jestem bardzo wdzięczny za to, że mogę pracować z takimi liderami, z trenerem kadry Polski, od którego, od którego naprawdę bardzo dużo się nauczyłem jak zarządzać w Gemba, jak przeprowadzać sesje jeden na jeden i jak skutecznie rozwijać każdego członka zespołu, czy też cały zespół.

Motto Łukasza to „Droga nie cel” i to jest też wspaniała inspiracja!

To, za co też jestem wdzięczny, to jest to, że Łukasz Kruczek jako trener kadry Polski skoczkiń narciarskich będzie również trenerem 3 Edycji Programu Rozwojowego Lean Black Belt®, gdzie przeprowadzi specjalną sesję z treningu. Będziemy ją relacjonować na żywo i zobaczycie, w jaki sposób trener buduje relacje z zawodnikiem, w jaki sposób zarządza, rozwija, przeprowadza cykle PDCA, w jaki sposób deleguje cele, w jaki sposób jest robiony ten dialog mentor-uczeń.

Jeśli jesteście zainteresowani takim najbardziej prestiżowym programem rozwojowym w kierunku strategicznego lean, naszego lean opartego na 5 krokach metodyki strategicznych transformacji organizacji, to zapraszam Was na stronę leanblackbelt.pl. Przeczytacie tam o programie, zobaczycie kto w 3 Edycji jest trenerem, jaki mamy zespół praktyków, czego możecie się nauczyć w 10 miesięcy programu rozwojowego, jakie są cztery warunki certyfikacji. Gwarantuję swoim nazwiskiem, że wychowujemy elitę osób, które będą się w przyszłości zajmować strategicznym lean.

Zapraszam serdecznie na leanblackbelt.pl i do usłyszenia w kolejnym odcinku.

Cześć!