Ludzie żyją tak, jakby nigdy nie żyli…

po czym umierają, tak naprawdę nigdy nie żyjąc.

Skuteczny CEO

Podcast

Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak być skutecznym CEO, jak zwiększać efektywność, zaangażowanie, budować ponadprzeciętną zdolność do adaptacji i rozwijać się, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie.

Nazywam się Radek Drzewiecki, od ponad 16 lat prowadzę firmę Leanpassion. Zajmujemy się wzrostem efektywności procesów oraz zaangażowania pracowników. Dodatkowo, jestem założycielem dwóch startupów technologicznych Sherlock Waste i Leanovatica – Netflix dla biznesu. Robię to, co robię, ponieważ chcę, aby firmy były świetne, a ludzie szczęśliwi w pracy. Dlatego dla mnie skuteczny menedżer to nie tylko taki, który osiąga cele, ale przede wszystkim robi to z ludźmi, potrafi podłączyć ich do strategii firmy.

odcinek 29

SPEŁNIONY CEO, CZYLI JAK BĘDĄC MENEDŻEREM NIE PRZEGAPIĆ ŻYCIA

Dlaczego menedżerowie nie są w stanie przeżywać życia? Skupiają się na tym, co chcą osiągnąć, do jakiego punktu chcą dojść, kim chcą być. Dzisiaj odcinek o życiu, pierwszy niebiznesowy. Będzie też dużo o mnie. Posłuchajcie.

Czekam na Wasz feedback: skutecznyceo@leanpassion.pl

W ODCINKU 29:

Trudno jest w kilku zdaniach opisać to, co chcę Wam przekazać w tym epizodzie. Parafrazując jednego z poczytnych autorów: ludzie żyją tak, jakby nigdy nie żyli, po czym umierają, tak naprawdę nigdy nie żyjąc. Dlatego zachęcam do wysłuchania tego odcinka. Mam nadzieję, że w tym, co mówię, znajdziecie wartość dodaną dla siebie.

Posłuchajcie, jak nie przegapić życia.

Radek

Słuchaj podcastu tam, gdzie Ci najwygodniej.

Podcast Apple PodcastPodcast Spotify

Transkrypcja podcastu

Odcinek 29

Spełniony CEO, czyli jak będąc menedżerem nie przegapić życia. Część 1

Wszedł do sali zdecydowanym krokiem, opanowany, wyluzowany, uśmiechnięty. Zmartwiłem się, za niecałe 15 minut rozpoczyna warsztat z jedną z najtrudniejszych grup, z jaką miałem kiedykolwiek do czynienia. Zbriefowałem go przecież, a ten cały w skowronkach! Uznałem to za brak przygotowania, koncentracji.

– Darek – powiedziałem – ta grupa jest trudna, mają duże wymagania. Zależy mi, żeby ta sesja się udała.

– Mnie też miło Cię widzieć. – odpowiedział ze spokojem i taką podejrzaną wręcz serdecznością.

– Daj się przytulić, chłopie! – zrobiliśmy misia.

– Co słychać? Jak zdrowie? Jesteś szczęśliwy? Jak rodzina? Firma, widzę, doskonale.

Byłem w szoku, chciałem gadać o celu na dziś, a ten o jakieś głupoty pyta.

– Wszystko okej. – odpowiedziałem.

Nie jestem ignorantem, ale ze stresu nie spytałem, co u niego. Chciałem gadać tylko o warsztacie.

– Przygotowałeś się? – zapytałem.

– To trudna grupa – powtórzyłem mu już chyba z dziesiąty raz…

– Mówiłeś – odpowiedział. ­– Mam pewien pomysł po rozmowie z menedżerami, a jak będziesz niezadowolony, to najwyżej mi nie zapłacisz.

Zawsze tak mówił. Co mi po kasie? – pomyślałem. – Jak tego nie dowieziesz, to stracę kontrakt… Długo namawiałem tę ekipę na warsztaty budowania zespołu i komunikacji. Uważali to za stratę czasu. I siedzą teraz przed tymi laptopami, wyglądają, jakby za moment miał się skończyć świat.

– Zaczynamy powiedział Darek.

– Jeszcze jeden mail, już, już, momencik, momencik! – odpowiedzieli.

– Dobrze, jak będziecie gotowi, dajcie znać.

Minęło parę minut. Ktoś zamknął drzwi, ktoś zdyscyplinował grupę, zamknęli laptopy, kończyły się rozmowy, nastała cisza. Czułem bicie własnego serca. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju. Powiedział: „Mam plan”. Czułem, że coś pójdzie nie tak.

– Witam szczęśliwców!

Osłupiałem. Jak można mówić w ten sposób do tej klasy menedżerów. Ci zdziwieni byli nie mniej niż ja.

– 29% ludzi na świecie ma dostęp do bieżącej wody. Witam szczęśliwych ludzi!

Wszyscy byli w szoku.

– Zanim zaczniemy, to chciałbym wam zadać jedno pytanie. – kontynuował Darek – Kto z was wkurza się na czerwone światło, na korki?

Las rąk.

– A kto z was dziękuje za zielone?”

Ludzie jeszcze bardziej zdziwieni, nikt oczywiście się nie zgłosił.

– Należy się, prawda? – skomentował Darek.

Dzień pełen był takich pytań, refleksji, prowokacji. Kulminacyjny moment nadszedł, kiedy przeszedł po sali z pytaniem:

– Jakie jest twoje marzenie marzeń?

Ludzie odpowiadali bezrefleksyjnie. O tym, żeby dzieci były szczęśliwe; o tym, żeby było dobrze; o tym, żeby się wszystko udało; o tym, żeby być zdrowym.

– Jedna rzecz, – dopytywał – jedna rzecz, taka, która was kręci do życia.

90% uczestników nie potrafiło odpowiedzieć na to pytanie. Warsztat trwał grubo ponad 8 godzin. Zero gadania o komunikacji, budowaniu zespołu, zupełnie nie na temat. Na ile są dziś szczęśliwi? Jak przeżywają swoje życie? Kiedy ostatni raz zrobili dla kogoś coś bezinteresownie? Jak często przeprowadzają refleksję odnośnie życia? Codziennie, raz w tygodniu czy w ogóle? Czy medytują? Czy stosują sesje wdzięczności? Czy potrafią przestać narzekać?

Ludzie wyszli zachwyceni. Część skreślała nawet „10” i wstawiała „11” w ocenie warsztatów. Tego potrzebowali – rozmowy o życiu. Zresztą ja też, po raz kolejny. Przeprosiłem Darka za to, że nie spytałem, co u niego.

– Nic się nie stało – odpowiedział. – Świetnie wyglądasz, nic się nie zmieniłeś.

Wydawało mi się, że jest w tej wypowiedzi lekka ironia.

– Pszczoły hoduję, przyjedź kiedyś, to Ci pokażę – dodał.

Witajcie, Moi Drodzy.

Historia, którą usłyszeliście przed momentem, wydarzyła się około 8 lat temu, kiedy prowadziliśmy transformację dla dużej korporacji z – powiedzmy – „lekko zmęczonymi życiem menedżerami”. Wspaniali ludzie, rzecz jasna, aczkolwiek pogubieni, zestresowani, skupieni na dowożeniu w pozycji „na rekina”, jak ja to mówię, że płetwa rośnie Ci na grzbiecie. Wynajęliśmy Darka, ponieważ prezes zgłosił potrzebę pozbycia się silosów. Jak już usłyszeliście przed momentem o zespole, współpracy, wspólnych celach nawet słowem się nie zająknął. Ludźmi się zajął.

„Co jest najśmieszniejsze w ludziach? Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze, by odzyskać zdrowie. Żyją tak, jakby nigdy nie mieli nie umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli” – Paulo Coehlo. Ten cytat jest dla mnie niesamowity i rzeczywiście ludzie przeżywają tak swoje życie. Ja mam nawet takie powiedzenie, że większość ludzi żyje na 2/7, to znaczy ma: poniedziałek, poniedziałek drugi, poniedziałek trzeci, poniedziałek czwarty, piątek, sobotę i przed-poniedziałek.

Nie jestem żadnym coachem i dzisiejszy temat wybrali słuchacze. Na LinkedIn umieściłem taką ankietę i zagłosowało, o ile dobrze pamiętam, 396 osób i blisko 50% osób powiedziało, żeby mówić dzisiaj o tym temacie życia, o pełni życia, o przeżywaniu życia. Nie jestem, że tak powiem, „alfą i omegą” w tym zakresie. Nie mam zamiaru mówić Wam, jak macie przeżywać swoje życie, w jaki sposób macie je zaplanować, w jaki sposób macie mieć marzenia. To, czym mogę się podzielić, to po prostu moja historia, gdyż obecnie czuję się tak trochę – jakby to powiedzieć – „nienormalnie”, ponieważ jestem bardzo spełnionym człowiekiem z równowagą, nie z samymi sukcesami, z masą problemów, ale czuję po prostu, że żyję.

Dzięki inspiracji takich ludzi jak Darek czy też ostatnio Maciek Noga – wspaniały człowiek, co jakiś czas dostaję takiego kopa w tyłek, że trzeba zrobić refleksję. Ja akurat należę do ludzi, którzy po prostu też są skupieni mocno na dowożeniu i nie potrafią się zatrzymać w „ustawieniach fabrycznych”. Ale to jest tak, że zamykasz oczy, otwierasz oczy i nagle Twoje dziecko ma 6 lat, a drugie 4. I mówisz do córki: „Gdzieś Ty była tyle czasu i dlaczego tak szybko urosłaś?”

Właśnie przeżywam dzisiaj swoje życie zupełnie inaczej niż kiedyś, a muszę przyznać, że wywróciłem się wielokrotnie. Miałem epizod silnej depresji, leków antydepresyjnych, nerwicy lękowej, a dodatkowo jestem osobą, której nawyki jest trudniej budować niż polskiemu klubowi w piłce kopanej dostać się do Ligi Mistrzów. Dodatkowo, przez większość mojego życia uważałem te wszystkie refleksje o życiu, medytacje, skupienie się, mindfulnessy po prostu za bzdety, za bzdury. Więc wybaczcie, dzisiejszy odcinek będzie o życiu i z góry ostrzegam, że będzie w nim dużo mnie. Przy okazji, wiecie jaki jest ulubiony temat rozmowy mężczyzn? Nie samochody, nie kobiety, nie sportowcy, tylko my sami. Drogie Panie, jeśli mnie słuchacie dzisiaj, trzeba zadać dwa pytania, żeby wywołać zainteresowanie u mężczyzny. Pierwsze to jest: „Jakie jest Twoje hobby?” A drugie: „Czym się zajmujesz zawodowo?” I już jest Twój 😉

Więc ostrzegam, będzie dużo mnie, dodatkowo raz czy dwa razy pojawią się wulgaryzmy. Przygotowałem się dzisiaj, wypisałem sobie te wszystkie rzeczy, które warto w mojej ocenie powiedzieć. Będzie też sporo Darka i innych wspaniałych ludzi, których wpływ na moje życie był, jest po prostu nieoceniony. Mnie pomogło, być może Wam też się przyda. Gotowi?

Odcinek 29: Spełniony CEO, czyli jak będąc menedżerem nie przegapić życia. Część 1

Gdy miałem 30 lat, w tej chwili to już są 44 wiosny, spotkałem takiego gościa, który dzisiaj jest moim mentorem Leanowym. Dla mnie to jest najlepszy człowiek, jeśli chodzi o Lean, jakiego spotkałem na świecie. To jest człowiek, który wywrócił moje dotychczasowe myślenie o tym, że Lean to narzędzia, projekty. Powiedział, że Lean to ludzie i zdrowy rozsądek. Klaus Petersen, to jest taki Duńczyk, który się dość mocno śmieje z tego hygge duńskiego. Mówi, że oni po prostu więcej alkoholu piją od innych, dlatego są szczęśliwi – to tak dla żartu. Natomiast Klaus zadał mi kiedyś takie pytanie, bo zaproponowałem, żeby był moim mentorem i on mówi: „Wiesz co, ja nie znam się na tym, ale zadam Ci jedno pytanie: «Jak odpoczywasz?»”. Ja się tak popatrzyłem na niego: „Odpoczywam? Ja nie potrzebuję żadnego odpoczynku. Jestem młody, wysportowany, szczęśliwy, pełen wigoru”.

Rzeczywiście, jak miałem 30 lat to tak o sobie myślałem i to spowodowało, że podupadłem i na zdrowiu, i na zdrowiu psychicznym, tak jak Wam już mówiłem, i na chęci przeżywania w ogóle życia. Nie mówię, że od razu po tej refleksji, ale po prostu zignorowałem go i powiedziałem: „Ja nawet w weekend każdy pracowałem”. Nie chodzi o to, że ja Wam dzisiaj mówię, że macie mieć work-life balance, bo to jest Wasza sprawa, jak przeżywacie swoje życie. Natomiast u mnie ta pogoń za sukcesem, skupianie się na biznesie tylko i wyłącznie, zero równowagi i życie takie bezrefleksyjne, czyli kolejny cel, kolejny cel, dopamina, kortyzol, spełnianie kolejnych zadań, budowanie firmy. I to się skończyło, znaczy nie skończyło się, bo zawsze włącza mi się taka pokora, że to może się znowu wydarzyć, ale w moim przypadku efektem ubocznym była depresja, tak jak powiedziałem, używki, lęki, silne lęki, wieczny stres, zero przeżywania życia.

Podam Wam taki przykład. Ci z Was, którzy mnie znają, wiedzą że jestem kibicem takim ekstremalnym Realu Madryt i moim hobby jest jeżdżenie na mecze i – pochwalę się – miałem przyjemność być na czterech finałach Ligi Mistrzów. Na trzech z nich w ogóle nie przeżywałem tego, pojechałem i ciągle myślałem o pracy, ciągle myślałem o tym, co ja za chwilę zrobię. Ciągle myślałem o tych nowych pomysłach i to rzeczywiście mnie kręci w życiu, ale skupianie się tylko na przyszłości powoduje, że nie przeżywamy tego życia teraz. I pamiętam, jak byłem w Lizbonie pierwszy raz na finale Ligi Mistrzów, to nie mogłem się skupić, patrzyłem na zegarek, kiedy ten mecz się skończy. Ludzie tam przeżywali ten mecz, a ja po prostu myślałem o tym, że jutro mam jakąś fajną rzecz do zrobienia w robocie i to jest chore, bo wielu ludzi marzy o takim oglądaniu Realu Madryt na żywo i to w finale Ligi Mistrzów. No ale tak się zreflektowałem, że ja tego życia w ogóle nie przeżywam. Ciągle w pracy, ciągle gdzie indziej.

Jak już zacząłem ze sobą pracować – to się wydarzyło w sumie z 6 lat temu, nie, z 7 lat temu, kiedy pierwszy raz tak sobie siadłem i tak na poważnie po tym wywróceniu się, po tych kłopotach, po takiej niechęci w ogóle do robienia czegokolwiek, po prostu się przegrzałem – to tak sobie siadłem (mówiłem, że będzie dużo o mnie, ale nie jestem doradcą życiowym, żeby doradzać Wam, tylko powiem Wam po prostu o tym, co się u mnie wydarzyło). I tak sobie wymyśliłem, ponieważ zajmuję się tym Leanem i w Lean jest przecież wartość dodana, jest marnotrawstwo i czynności ukryte, i tak sobie wymyśliłem, że przecież w życiu jest tak samo. Zacząłem sobie rozrysowywać – ja wiem, że to jest trochę chore – ale życie jako proces i narysowałem sobie na kartce taką linię życia.

Jeżeli chcecie, przygotujcie sobie kartkę teraz czy po tym podcaście, weźcie sobie czystą kartkę papieru i narysujcie prostą linię tak długą, jak macie kartkę, po prostu linię. Zaznaczcie na niej start, czyli to są narodziny. Zaznaczcie koniec, to jest śmierć. Dla tych bardziej odważnych: można napisać, oczywiście przy starcie możecie napisać 0, a przy końcówce osi napiszcie wiek, do którego chcecie dożyć. To jest takie pytanie, w którym ludzie zaczynają się już telepać. Jak ja mam sobie wyobrazić, ile lat ja chcę żyć, teraz to bym chciał być nieśmiertelny akurat, bo tak przeżywam swoje życie. Ostatni raz się chwalę, obiecuję. W każdym razie zaznaczcie sobie na kartce 0 i zaznaczcie sobie na kartce 100 na przykład.

Przy okazji, jest taka fajna książka Longevity, czyli o tym, jak przeżyć więcej niż 100 lat. Nie wiem, czy wiecie, ale ponad 52% osób urodzonych po 2000 roku, czyli prawdopodobnie nasze dzieci – nie wiem, w jakim wieku Wy jesteście – 52% ma szansę dożyć 102 lat. Są takie badania statystyczne, głównie ze względu na świadomość, na dietę, na to, o czym ja też będę dzisiaj mówił, na właśnie uspokojeniu się, na lepszym radzeniu sobie ze stresem, ale głównie chodzi o samoświadomość, o to, co jest dobre dla mnie, a co jest dla mnie złe. Chodzi też o lepszy dostęp do medycyny, do lekarstw i tak dalej.

Wracając do tej linii życia. Na spokojnie, mamy czas, narysujcie sobie tę kreskę, tak jak powiedziałem, na przykład 0-100. Teraz zaznaczcie gdzieś na tej osi życia punkt, oczywiście proporcjonalnie, i napiszcie ile macie lat, ile dzisiaj macie lat. Czyli będziecie mieli 0, 100 i na przykład 44, tak jak ja, na tej osi życia, co znaczy, że jeżeli zakładacie, że macie 100 lat, to jeszcze jest pod górę, jak to się mówi. Nie z górki, tylko jeszcze szmat życia przed nami. Czyli mam 0, 100 i na przykład 44. Na pewno mówię o fundamentalnych rzeczach, natomiast ja się nauczyłem, że proste rzeczy zarówno w biznesie, jak i w życiu działają, nie trzeba szukać sophisticated tematów, żeby przeżywać swoje życie.

Pierwsza rzecz, mamy trzy perspektywy czasowe. To jest jasne. Pierwsza to jest przeszłość, druga to jest przyszłość i trzecia to jest teraźniejszość. Wszystko, co jest przed tą kreską, którą narysowaliście, oznaczającą, ile macie dzisiaj lat, to jest Wasza przeszłość. W miejscu, gdzie jest kreska, to jest teraźniejszość, to jest dzisiaj, to jest teraz, jak mnie słuchacie. Cała perspektywa dalej to jest przyszłość.

I teraz trzy proste tipy, które mnie dużo dały:

Po pierwsze zajmijmy się przeszłością. I tu są dwa bardzo ważne tematy. Pierwsza rzecz to przestańcie się obwiniać za cokolwiek, co wydarzyło się w przeszłości. Bardzo dużo ludzi nie potrafi przeżywać swojego życia, ponieważ ma do siebie ogromne pretensje. A też z uwagi na to, w jaki sposób zostaliśmy wychowani – mówi się, że jesteśmy ofiarami ofiar – to szukanie perfekcji, non stop biczowanie się i ocenianie, że nie jestem dostatecznie dobry, nie z winy, ale w większości z braku świadomości, w jaki sposób budować pewność siebie w rodzinie, w wychowaniu. Ja tak mam – nie wmawiam tego Wam – że po prostu nie jestem dostatecznie dobry. To pierwsza rzecz: wszystko, co dotyczy przeszłości, zostaw w przeszłości, to w ogóle nie ma żadnego wpływu na Twoje życie. Przestańcie się obwiniać za cokolwiek, nic przecież nie zrobiliście celowo, w ogóle jeszcze nikt nie wynalazł tego, żeby cofnąć się do tej przeszłości.

Druga rzecz dotycząca przeszłości: przestańcie szukać wymówek. Mam takich znajomych – muszę przyznać, że teraz ich unikam, to jest taka para. Po prostu jedną z rzeczy, które też przy okazji zdecydowałem sobie, to że nie chcę spotykać się z narzekaczami, maruderami i tak dalej – mam więc znajomych, którzy ciągle mówią: „Gdyby nie ta nauczycielka w liceum, gdyby nie ojciec, gdyby nie ten pech, gdyby nie to, że się nie dostałem gdzieś tam na studia” i tak dalej. I to jest druga rzecz: przestańcie szukać wymówek, tak po prostu miało być. Nie chodzi o to, że ktoś miał wobec Was jakiś plan, bo to jest kwestia tego, w co wierzycie, ale chodzi o to, że tak po prostu miało być i tyle. Czyli brak obwiniania się, brak wymówek. Jeśli chodzi o przeszłość, to korzystajcie ze swoich doświadczeń, z tego, czego się nauczyliście i jak możecie to wykorzystać jako zasób w dzisiejszym życiu. Korzystajcie z tego, co Wam daje poczucie szczęścia, korzystajcie z tego, co u Was działa w kontekście relaksu, korzystajcie z tego, co u Was działa w kontekście pozbycia się stresu i tak dalej. To jest przeszłość.

Jeśli chodzi o przyszłość, jest taka pani, niestety już nie żyje, a nazywa się ona Louise Hay. Taka mentorka życia, osoba, która mówi o wizualizacji, o przeżywaniu życia. Polski odpowiednik Louise Hay to jest Ewa Foley i ona bardzo mówi o afirmacjach. Louise Hay ma takie 10 zasad życiowych. Pierwsza z nich to jest właśnie: przestań obwiniać się za cokolwiek, co wydarzyło się w przeszłości, a druga dotyczy przyszłości i ona brzmi: stop to scary yourself, czyli przestań się zamartwiać o przyszłość, przestań martwić się o to, co się wydarzy, przestań indukować sobie, że za chwilę będzie gorzej i tak dalej. Puśćcie te wszystkie liny. Ja mam też taką wizualizację, że trzymam po prostu takie liny za mocno i one ranią mi ręce. Tak czuję, że po prostu trzymam, trzymam, że muszę nad wszystkim mieć kontrolę, że muszę wszystkiego pilnować, że muszę na wszystko mieć wpływ. Po prostu puść. Zostawcie przyszłość w spokoju, nie zamartwiajcie się o to, co się za chwilę wydarzy. Druga rzecz dotycząca przyszłości to przestańcie mówić sobie: „Za chwilę będę szczęśliwy”. Ludzie tak mówią: „Wyjadę na urlop, będę szczęśliwy. Za chwilę święta, odpocznę sobie, będę szczęśliwy”. Nie, to w ogóle nie o to chodzi, bo teraz przejdziemy do teraźniejszości.

Teraźniejszość to jest umiejętność przeżywania życia. Powiem Wam, że ja słabo gram w te wszystkie mindfulnessy, bardzo słabo jestem w stanie skupić się – teraz słucham takiej książki Attention – na teraźniejszości, ale mam na to pomysł, to później Wam też opowiem. Generalnie uchylę rąbka tajemnicy: to jest refleksja, czyli na koniec dnia lub na początek kolejnego dnia pewna medytacja, zastanowienie się nad tym. Powiem Wam też, co robię w piątki (co mi podpowiedział kiedyś Konrad Stanoch), co robię w piątki jako menedżer i jako człowiek. Także wiecie, mam szczęście do tego, że jest sporo mądrych ludzi.

Ale linia życia, Wasza kreseczka, początek-koniec. Przeszłość: przestańcie się obwiniać za cokolwiek. Druga rzecz: nie szukajcie wymówek odnośnie tego, jak dzisiaj wygląda Wasza sytuacja. I teraz zobaczcie, nie chodzi o to, żebyście sobie teraz powiedzieli: „No, no, to chcesz mi powiedzieć, że za wszystko jestem odpowiedzialny?”. Nie, po prostu tak się wydarzyło i tyle. Jeśli macie coś, co nie było fajne w przeszłości lub ma jakiś wpływ na to, jak dzisiaj myślicie, po prostu trzeba z tym zerwać. Dlatego u Louise Hay jest to pierwsza zasada: przestań obwiniać się za cokolwiek, co się wydarzyło w przeszłości. Przyszłość to jest: stop to scary yourself. Nie zastanawiaj się. Natomiast w przyszłości trzeba mieć marzenia, o których mówił Darek też, oczywiście powiem, jak ma na nazwisko. Mój mentor, mój przyjaciel, człowiek, który dużo zmienił w moim życiu. Natomiast jeśli chodzi o teraźniejszość, to jest umiejętność przeżywania tego życia i jeszcze jest jedna rzecz: ludzie po prostu przeżywają problemy, jakby były końcem świata.

Jeżeli macie tę swoją kreskę, dajmy na to, że ona ma 40 czy 50 cm, zaznaczyliście sobie jej początek, zaznaczyliście sobie jej koniec, zaznaczyliście miejsce, w którym jesteście i teraz wyobraźcie sobie, że jakaś prezentacja w biznesie Wam się nie udała, klient zagroził wypowiedzeniem kontraktu, ktoś napisał bardzo niemiłego maila w kontekście reklamacji, nie zdobyłeś jakiegoś zlecenia, pracownicy są niezadowoleni, miałeś stłuczkę samochodową. Postarajcie się zaznaczyć na tej kresce (pamiętajcie, że 60 cm to jest całe Twoje życie), jak duży jest to problem w kontekście czasu. Ile on kosztuje Was życia? Spróbujcie to zrobić, spróbujcie sobie przypomnieć jakiś taki problem, którym bardzo się stresowaliście. Nie chodzi mi o problem zdrowotny, jeżeli ktoś ma ciężką chorobę lub jeżeli komuś, nie daj Bóg, umarł ktoś bliski z rodziny. Nie, nie chodzi mi o takie problemy, to są problemy, to są duże rzeczy. Ale chodzi mi o to, że na przykład mieliście stłuczkę, mąż porysował samochód, pralka się zepsuła i tak dalej.  To jaki to jest problem? W 60 cm, 60 cm dajmy na to, to jest 100 lat życia, 80, to jaki to jest problem? Mnie to dużo pomogło, że tak naprawdę to są, przepraszam, pierdoły. Nie ma takiego cienkopisu, żeby zaznaczyć taki problem, że na przykład nie wyszła Ci prezentacja, nie wyszedł Ci warsztat w moim przypadku. Zaczął Cię ktoś hejtować.

Przy okazji hejtu, ja też wierzę mocno w przyciąganie i ja jestem bardzo blisko tego, żeby w ogóle się przestać przejmować. Kiedyś się przejmowałem wszystkim, co ludzie o mnie mówią, piszą i tak dalej. Christian Bale, o ile dobrze pamiętam, który odtwarzał rolę Batmana w jednej serii, powiedział, że hejt ma to do siebie, że nigdy nie hejtują Cię ludzie, którzy osiągnęli więcej niż Ty, zawsze hejtują Cię ludzie, którzy osiągnęli mniej niż Ty. I to jest prawdopodobnie z zazdrości. To co, udało Wam się zaznaczyć tę kreskę problemu? Jest ona gruba? Pamiętajcie, że na przykład jeśli mamy, powiedzmy, 50-cio centymetrową kreseczkę, to jeden centymetr oznacza dwa lata, jeśli dobrze policzyłem. To teraz zaznaczcie taki problem, o którym teraz mówiłem.

Jeśli chodzi o przeszłość, tak jak powiedziałem, przestańcie się obwiniać za cokolwiek, nie szukajcie wymówek odnośnie tego, gdzie jesteście dzisiaj. Jedyną rzeczą, którą radzę, to korzystajcie z siły, z rzeczy, które dają Wam zasób w kontekście przeżywania dzisiaj życia, co potraficie zrobić. W kontekście przyszłości: przestańcie się straszyć, wszystko będzie okej. Jest takie ćwiczenie, żeby powierzyć siebie po prostu temu, w kogo wierzycie, sile wyższej i to się nazywa zaufanie, że nie na wszystko masz wpływ. Kontrolowanie życia jest strasznie stresujące. Jeśli chodzi o teraźniejszość, to jest refleksja, atencja, umiejętność zatrzymania się. Ja na końcu tego odcinka czy też odcinków – w zależności od tego, jak to pójdzie, bo jeżeli się tak mocno rozgadam, to podzielimy sobie to na dwie części – pokażę Wam też, jak wygląda mój dzień, dzięki któremu po prostu jako wizjoner, bo jestem taką osobą, która non stop żyje w przyszłości, udaje mi się też zatrzymać i przeżywać to życie w teraźniejszości.

Jeśli chodzi o teraźniejszość, to spróbujcie zaznaczyć, jak duże są te problemy, które Was tak stresują: ta kłótnia z małżonkiem czy z żoną, te niegrzeczne dzieci, ten oszroniony samochód, to czerwone światło, ta kolejka w sklepie i tak dalej. To jest po prostu coś, co się dzieje normalnie. Przy okazji Darek, o którym mówiłem, bardzo często zadaje ludziom takie pytanie: „Czy pamiętacie, kiedy ostatni raz pokłóciliście się ze swoim partnerem”. To ludzie mówią: „Tak, pamiętamy”. „A pamiętacie, o co?” I tu już nie jest tak łatwo, po prostu ludzie nie pamiętają, najczęściej kłócimy się o to, kto ma rację, bo nasze ego nam to po prostu podpowiada. Ego i przeszłość. Także nie wiem, co myślicie o tym ćwiczeniu, mnie to dość dużo dało. Trzy perspektywy czasowe plus próba zaznaczenia problemu na tej kresce.

Jeśli chodzi o przyszłość, to też warto mieć marzenia, warto mieć cele, warto sobie określić, co ja chcę osiągnąć i nie chodzi mi tutaj o aspekt finansowy. Chodzi mi bardziej o aspekt swojego życia w tych różnych kontekstach. Przy okazji przyszłości, jest taka fajna książka, dzisiaj będę polecał sporo książek, nazywa się Designing Your Life. Na końcu podam autorów i oni mówią, że życie się planuje na takich czterech obszarach, to jest: work, play, love and health. W książce można się ocenić, jest bardzo fajne też ćwiczenie  –  wyobraź sobie, że Twoje życie, takie jakie masz dzisiaj nie istnieje, masz sobie wymyślić jedno lub dwa alternatywne życia. Mnie wyszło, że jestem trenerem dzieci w piłce nożnej. Także bardzo fajna rzecz, bardzo Was namawiam do tego Designing Your Life a propos przyszłości.

Moi Drodzy, konkludując, nie powiedziałem nic odkrywczego: mamy przeszłość, mamy przyszłość, mamy teraźniejszość. Przeszłość: przestańcie się obwiniać, nie szukajcie wymówek, korzystajcie z tego, czego się nauczyliście w życiu, żeby wykorzystać to jako zasób, jako plus. Zwróćcie uwagę na to, co Wam działa, co Wam nie działa i to stosujcie, jak na przykład medytację, o której Wam dzisiaj powiem, którą ja stosuję. Przyszłość: przestańcie się straszyć, że coś Wam nie wyjdzie, że coś się stanie, absolutnie. Przypomnijcie sobie to, co powiedziałem, że ludzie żyją tak, jakby nigdy nie żyli, po czym umierają, tak naprawdę nigdy nie żyjąc, zamartwiając się o przyszłość i o to, co będzie. I druga rzecz w przyszłości: trzeba mieć plany. Też Wam powiem, w jaki sposób ja wyznaczam sobie cele, tego się nauczyłem od świetnego gościa – Vishen Lakhiani, będzie dzisiaj tutaj o nim.

Druga rzecz, którą sobie wytłumaczyłem. Miałem też taką okazję występować kiedyś na Akademii Koźmińskiego, gdzie wspaniałe dziewczyny wymyśliły kiedyś, żeby zrobić seminarium na temat Lean w życiu prywatnym. Musiałem się przygotować, zacząłem sobie rozpisywać, co to jest wartość dodana. W Lean, tak pokrótce tylko powiem, proces składa się z trzech czynności: czynności, które dodają wartość, marnotrawstwa oczywistego i marnotrawstwa ukrytego. Proces to są postępujące po sobie pewne etapy, kroki, więc życie to jest nic innego jak proces. Zacząłem sobie wypisywać i stworzyłem taką definicję wartości dodanej. W biznesie brzmi ona tak, że to są wszystkie czynności, za które jesteś gotowy zapłacić, a ja w życiu sobie powiedziałem, że to są wszystkie chwile, momenty, które dają Ci spełnienie, dają Ci poczucie szczęścia. Marnotrawstwo to są wszystkie rzeczy, które chciałbyś ze swojego życia wyrzucić, które nie dają Ci poczucia szczęścia, które nie dają Ci spełnienia. Musiałem się przygotować, więc zacząłem sobie wypisywać takie rzeczy, które mnie dają spełnienie, takie rzeczy, które są dla mnie wartością dodaną. W odróżnieniu od biznesu ta wartość dodana, czyli rzeczy, które dają Ci poczucie szczęścia, spełnienia i tak dalej, one są indywidualne, są Wasze. Ja mam inne na pewno, Wy macie też inne. Ale warto je sobie zapisać, warto sobie wypisać rzeczy, które dają Ci poczucie szczęścia, to są te chwile, których po prostu chcesz mieć jak najwięcej, bo to chodzi o to, żeby mieć dużo „cukru w cukrze”. Jak pamiętacie poprzednie odcinki, mówiłem o konsensusie odnośnie wartości dodanej i marnotrawstwa, to w życiu jest to samo, tylko że to jest Wasza indywidualna rzecz, nie trzeba się tym chwalić.

Na tym Koźmińskim zacząłem ludzi pytać: „Co Wam daje poczucie szczęścia, spełnienia?” i tak dalej. 150 osób było na sali i oni zaczęli mówić: „Żona, mąż, rodzina, spacery, książka, wakacje, dom, pies, hobby” i tak dalej. Nikt nie powiedział „praca”. Pytam: „A praca?”. Oni mówią: „Praca to marnotrawstwo, musimy do niej przychodzić, choć nie chcemy”. To jest też ciekawe, ale dzisiaj nie będziemy mówić o pracy, dlatego mówię, że ludzie żyją na 2/7. Jak sobie kiedyś policzyłem, to dorosły człowiek pracuje około 36 lat, według danych Unii Europejskiej. Połowę świadomego życia spędzamy w pracy, bo odliczam od tego sen, i większość jest do kubła. Po prostu 12% ludzi w Polsce, wierząc badaniom Gallupa oczywiście – to jest takie sarkastyczne, oczywiście, że wierzymy, bo są zrobione na dużej próbie – za 2021 rok 12% ludzi w Polsce odczuwa satysfakcję z pracy. A reszta to jest tak do kubła. Przychodzę, żeby wyjść. Życie na 2/7. Ale nie o tym.

Więc jeśli mamy już tę linię życia, o czym Wam powiedziałem, to przeszłość zostawcie w spokoju. Dobra, już nie będę się powtarzał. Przyszłość to teraźniejszość i w tej teraźniejszości warto sobie właśnie wypisać te rzeczy, które dają mi spełnienie i wypisać sobie rzeczy, które są dla mnie czystym marnotrawstwem, których chcę unikać. Marnotrawstwo dzieli się na dwa rodzaje: takie oczywiste i ukryte. Na przykład muszę je robić, ale nie daje mi to satysfakcji. Więc wypisujesz rzeczy, które dodają wartość, marnotrawstwo oczywiste, czyli czynności które po prostu zabierają Ci czas, zabierają Ci życie i marnotrawstwo ukryte – to są rzeczy, które trzeba robić. Takim przykładem jest PIT, roczne rozliczenie PIT. Ja bym chyba umarł, jakbym miał to zrobić, więc outsource’uję to. Drugim przykładem jest, u tych z Was, których na to stać, na przykład sprzątanie domu. Zobaczcie, że dla niektórych sprzątanie może być wartością dodaną, a dla niektórych może być marnotrawstwem. W każdym razie trzy rodzaje czynności. Wartość to są wszystkie czynności, które dają Wam spełnienie, poczucie szczęścia. Warto sobie na kartce wypisać te rzeczy. Marnotrawstwo oczywiste to są wszystkie czynności, które nie dają mi poczucia szczęścia, nie dają mi spełnienia, wkurzają mnie, frustrują i warto ich uniknąć. Przy okazji, kłótnie, udowadnianie ludziom, że ja mam rację, chociaż krótkoterminowo to jest dość duża dopamina i ego jest połechtane. I marnotrawstwo ukryte to są takie rzeczy, których nie lubię robić, które mnie stresują i które można wyoutsource’ować, można dać komuś innemu.

Przy okazji, ostatnio słuchałem na konferencji Maćka Filipkowskiego Zaprojektuj swoje życie. Wspaniały człowiek, który powiedział: „Czy macie listę not-to-do? Czy macie listę rzeczy, których warto nie robić?”. To jest taki przykład, nie od razu duże rzeczy, na przykład wypiszcie sobie jedną rzecz, której nie chcecie robić. Marnotrawstwem może być też spędzanie swojego czasu przed ekranem telewizora czy też komputera, czy też telefonu rzecz jasna. Zresztą Apple, który jest tak bardzo cudowny, nie chce nas uzależniać absolutnie od ekranu, wysyła nam przecież statystyki w ramach dobrej intencji rzecz jasna.

Więc linia życia, Moi Drodzy, przeszłość, przyszłość, teraźniejszość. Jeśli chodzi o teraźniejszość to trzy rodzaje czynności. Ja sobie kiedyś zrobiłem taką apkę, to jest jedna z moich porażek biznesowych. Wydałem chyba ponad dwa miliony na to, prywatnych, własnych pieniędzy. Zrobiłem sobie apkę, dalej zainspirowany tym, co musiałem przygotować dla tego Koźmińskiego, tą linią życia. Zaprojektowałem sobie taką apkę, którą nazwałem Keepylife, czyli Keep your life (utrzymaj się przy życiu). Takie dziecinne błędy startupera, który skupiał się na tym, żeby produkt był super świetny, dopiero później się dowiedziałem, że jeżeli się nie wstydzisz swojego produktu, to znaczy, że za dobrze go zrobiłeś. W każdym razie ta apka była przerażająca. Robiliśmy testy na ponad 1000 osób, później zrobiliśmy nawet opaskę, która mierzyła życie – wyobraźcie sobie. Apka działała tak, że co jakiś czas, mniej więcej co godzinę, co dwie, jak sobie ustawiłeś, zadawała pytanie: „Jak przeżywasz teraz swoje życie od -100 do 100%?”, przy czym ta oś była na ekranie i można było jeździć po niej palcem. Przejeżdżałeś palcem, puszczałeś i trzeba było powiedzieć, co teraz robisz. Miejsce sam Ci z GPS-a sczytywał. 6 lat temu. Ta apka dzisiaj wisi w powietrzu, być może ją odpalę z powrotem, ale na onboardingu ona zadawała takie pytanie: „Ile lat masz teraz? Ile lat chcesz żyć?”. Ludzie byli w dużym szoku. Ile lat chcesz żyć??? Co to jest za pytanie?! Jakieś wyciąganie danych i tak dalej. Ale dlaczego? Dlatego, że ona z tych wszystkich momentów, kiedy Cię pytała, powiedzmy co dwie godziny, jak przeżywasz teraz swoje życie, ekstrapolowała na przyszłość, ile czasu przeżyjesz pełnią życia, a ile zmarnujesz. Na przykład ludziom wychodziło, że trzy lata pełnią życia, z tych co zostały, a resztę będzie marnotrawstwo, bo po prostu ludzie robili refleksje.

Dla mnie w ogóle samoświadomość i rozwój i skupienie się na tym, żeby przeżywać swoje życie zaczyna się od refleksji, od momentu w którym trzeba się na moment zatrzymać. Konrad Stanoch, też wspaniały człowiek, bardzo mądry, powiedział mi: „Co piątek siadaj sobie na pół godziny ostatnie i zastanów się, jak Ci przebiegł ten tydzień, czego się nauczyłeś, co mogłeś zrobić lepiej, taką refleksję. Później możesz wyrzucić tę kartkę do kosza, ale chodzi o to, żeby zmusić swój umysł do tego, żeby się zatrzymać i żeby zrobić refleksję, bo większość ludzi żyje po prostu bezrefleksyjnie. Nie wiem, czy – nie odpowiecie mi tutaj – ale czy macie takie wrażenie, że życie po prostu zapieprza, że jest bardzo szybkie. Dobra wiadomość jest taka, że przez te właśnie refleksje cotygodniowe czy codzienne można spowodować, że może biec szybko dla innych, ale nie dla nas. Ja jestem takim trudnym zawodnikiem w tym kontekście tych wszystkich tematów, o których dzisiaj mówię, ponieważ mi nie wychodzą te mindfulnessy, próbowałem jogi, medytacji, myślałem nawet kiedyś o tym serio, żeby wyjechać do Tybetu, bo widziałem, że jakiś znany polski menedżer wyjechał do Tybetu i opowiadał o tym, jak to super się nauczył i odzyskał spokój dla duszy. Mnie nie wychodzi.

Jakiś czas temu przeczytałem sobie książkę Vishena Lakhiani The Code of the Extraordinary Mind (Kod nadzwyczajnego umysłu). Generalnie też kiedyś, jak miałem dużą depresję, miałem bardzo duży dystans do tych wszystkich książek, bo to jest taki American bullshit, ale przeczytałem sobie książę Obudź w sobie olbrzyma Anthony’ego Robbinsa i muszę powiedzieć, że mocno mi wówczas pomogła. Natomiast to, co mi się podoba u Vishena, to że on po prostu nie bullshituje. Oczywiście część z moich znajomych mówi, że tak książka jest tak napisana, żeby ją czytano i tak dalej. Bez przesady, ludzie chcą robić biznes, ale dla mnie to jest taka esencja tego, jak powinno wyglądać życie właśnie i The Code of the Extraordinary Mind, czyli po polsku Kod nadzwyczajnego umysłu, 10 reguł niezwykłego życia, absolutnie potężna wiedza i dawka tego, w jaki sposób można żyć. To od Was zależy, czy to weźmiecie do siebie czy nie. Mnie to bardzo pomaga. To, co mi się podoba u Vishena, już powiedziałem, że on nie pieprzy po prostu głupot, opowiada też sporo swoich historii. Mnie ta książka urzekła, słucham jej w tej chwili trzeci raz, ona daje mi takie duże poczucie tego, że po prostu mogę mieć wpływ, że mogę chwytać to życie za rogi i mnie się naprawdę podoba. Wam się może nie spodobać.

Jednym z mitów, o których Vishen mówi, jest to, że masz przeżywać życie tu i teraz właśnie, że najważniejszy jest mindfulness i tak dalej. On mówi temu nie!, nie!, nie!. On mówi, że w życiu bardzo ważna rzecz to jest teraźniejszość i przyszłość, czyli szczęście w obecnej chwili i wizja przyszłości. Nie będę Wam spojlerował książki, autor bardzo fajnie opowiada, że można życie przeżyć na cztery sposoby i opowiada, że masz dłonie podniesione do góry i opuszczone ręce w dół. On mówi, że większość przedsiębiorców, właścicieli firm – to jest moja historia – żyje w przyszłości. Skupia się na tym, co chce osiągnąć, do jakiego punktu chce dojść, skupia się na tym, co chce zdobyć, skupia się na tym kim chce być i tak dalej. I on mówi, że to jest podniesiona ręka prawa do góry, lewa na dole, bo on w ogóle nie przeżywa życia w teraźniejszości. To był mój case. To był mój case po prostu. Bardzo dużo rzeczy udawało mi się osiągnąć, ja lubię tworzyć, lubię wymyślać, ale absolutnie nie byłem w stanie przeżywać obecnego życia. Drugi sposób jest taki, że prawą rękę dajesz na dół, lewą dajesz do góry i żyjesz super w teraźniejszości, ale nie masz planów, nie rozwijasz się, po prostu przeżywasz swoje życie jak w tym filmie, co Grzegorz Rutkowski ostatnio na LinkedIn napisał: „Co chcesz robić w życiu? Jeździć na desce i – wiadomo – i palić jointy”. Czyli przeżywasz życie tutaj, teraz, jesteś super mega zadowolony, surferzy, kitesurferzy i tak dalej. A Vishen mówi, że prawdziwe życie to obie ręce podniesione do góry. Wybaczcie, ja się trochę wzruszyłem, bo sobie przypomniałem, jak to pierwszy raz przesłuchałem przy bieganiu w lesie i dla mnie to był taki szok. Zatrzymałem i mówię: „Kurde, to jest właśnie to. To jest to, czego szukałem”. Czyli obie ręce do góry, wizja przyszłości i poczucie szczęścia w tej chwili. I on wcale nie mówi, że to jest łatwe.

Teraz pozwólcie, że przez chwilę pogadam o przyszłości. Pierwsza rzecz, do której zainspirował mnie kiedyś Darek, już nie będę ukrywał więcej jego nazwiska, to jest Dariusz Tarczyński, psycholog biznesowy, założyciel Instytutu Nieinwazyjnej Analizy Osobowości, możecie sobie wygooglać: „Dariusz Tarczyński”. Mam nadzieję, że Darek nie będzie miał mi za złe, ale człowieku, mocno zmieniłeś moje życie. Darek mówi o tym, że człowiek powinien mieć marzenie marzeń. Moje marzenie marzeń? Ostatnio na konferencji zapytał mnie facet: „No to w takim razie jakie jest Twoje marzenie marzeń?”. Ja mówię: „Moje? Kupić Barcelonę i spuścić do drugiej ligi”. On się tak zaczął śmiać i mówi, że w życiu nie słyszał czegoś tak bardzo, bardzo irracjonalnego i tak naprawdę to jest trochę w żarty. Tak na serio, to ja bym chciał mieć 100 milionów użytkowników w Leanovatice, która zaraz zmieni nazwę, a tak naprawdę marzę o tym, żeby wybudować kilka szkół dla osób, które są wyłączone z edukacji i w Polsce, i w Afryce, i za granicą, i po prostu też chciałbym nadawać trendy w edukacji i chciałbym być Netflixem dla edukacji. To jest moje marzenie marzeń, to jest to takie, do czego dążysz, the true north, prawdziwa północ. Przy okazji, ta Barcelona to fajnie by było, jakby była w drugiej lidze 😉

Drugą rzeczą, której się nauczyłem i to już od Vishena jest to, że powinniśmy sobie konkretne cele stawiać, ale nie w perspektywie rocznej, tylko trzech lat. Vishen mówi, że w perspektywie rocznej najczęściej dajemy cele nie do spełnienia, w perspektywie trzech lat cele są za małe. On mówi o tym tak, żebyś sobie wymyślił 3-5 celów w kontekście. Przy okazji, w Designing Your Life to jest ten health, czyli zdrowie, play, czyli radość, zabawa, love czyli miłość i work czyli praca. W Designing Your Life są różne takie techniki jak koło życia i tak dalej. To sobie znajdziecie, tego jest multum, ale chodzi o to, żeby sobie wyznaczyć trzy cele, trzy do pięciu celów w kontekście trzyletnim i Vishen mówi: „Jak już je skończysz, to pomnóż przez dwa”, bo mówi, że cele trzyletnie są po prostu niedoszacowane. Chodzi o to, żeby je mieć, one nam bardzo mocno posłużą do naszej przyszłości.

Darka Tarczyńskiego, o którym dzisiaj mowa, spotkałem pierwszy raz – o Jezu! 18 lat temu – kiedy byłem menedżerem w GE (General Electric). HR-y nam wynajęły gościa do budowania zespołu. Mówię, że jak byłem młodszy to dopiero myślałem, że to są takie bzdury, że w pracy to trzeba po prostu pracować. Mieliśmy taki wyjazdowy warsztat z 17 osobowym zespołem, gdzie ludzie naprawdę płakali, bo zadawał takie pytania. On jest takim zawodowym prowokatorem. Prowokował ludzi, bardzo dużo ludzi miało refleksje wtedy, część osób naprawdę bardzo mocno zmieniła swoje życie i mnie nie chodzi o to, że życie ma być w takich zrywach. Nie chodzi o to, że przyjdzie cudotwórca, pstryknie palcami i coś zrobi. Nie, to jest gość, który po prostu odmienił moje życie i to jest pewien fakt. Później poszliśmy do pokoju, piliśmy wódkę i mówię do niego: „Coś Ci pokażę, tylko nikomu nie mów”. Otworzyłem laptopa i mówię: „Chciałbym mieć taką firmę, firmę doradczą, ale wyszło mi, że mnie nie stać”. On na to: „Jak Cię nie stać?”. Ja mówię: „No bo wyliczyłem sobie ZUS i po prostu nie będzie mnie stać”. A on mówi: „To ja nie piję z frajerami” i wyszedł, pieprznął drzwiami. Byłem w tak dużym szoku, a ponieważ dużo rzeczy w moim życiu zadziało się na zasadzie, że „Ja ci kurwa pokażę!” (ja to miałem też ze swoim ojcem) to spowodowało, że tę firmę jednak założyłem i zadzwoniłem do Darka: „Ja Ci pokażę”. To nie było tak, że tak powiem, bez planu, że on tak zrobił. Gość jest niesamowity. Tak samo ojciec mi kiedyś powiedział, że w życiu nie skończę szkoły i przestałem po prostu się bawić i zacząłem się uczyć. Taka negatywna motywacja, dzisiaj motywację mam z innej strony.

Na tym warsztacie 18 lat temu Darek oczywiście pytał o to, jakie jest Twoje marzenie marzeń, jak przeżywasz życie i tak dalej, ale opowiedział też takie dwie historie. Jedna jest taka, że życie to jest taki worek. Otwierasz taki worek, wkładasz rękę. Wyobraźcie sobie taki worek. Więc wkładasz rękę, mówisz: „Chcę”, a worek mówi: „Ale czego chcesz?”. „Chcę”. „Ale czego chcesz, kochany?”. „Chcę”. Jak się nie zdefiniujesz, jak się nie sprecyzujesz, to wyciągasz twarde, lepkie, rzadkie, po prostu gówno. Dla ludzi to był szok, bo ludzie tak mówią: „Chcę, więcej, szybciej, raczej, zdrowiej, więcej od innych” i tak dalej. A po drugie opowiedział, w jaki sposób przeżywa się życie, to też trochę mnie zainspirowało już wtedy w późniejszych tematach, że mamy te trzy perspektywy. Mówi, że można życie przeżyć na dwa sposoby. Rodzisz się, idziesz do przedszkola, idziesz do szkoły, idziesz na studia, jak masz szczęście – to tak z ironią – idziesz do pracy, rodzą ci się dzieci, przeżywasz sobie życie w tej pracy, rodzą ci się wnuki i co? I kładziesz się do piachu. I on mówi: „To jest jeden pomysł”. Drugi? Jest zupełnie inny: rodzisz się, idziesz do przedszkola, idziesz do szkoły, idziesz na studia, jak masz szczęście, idziesz do pracy, rodzą ci się dzieci, rodzą ci się wnuki i zanim położysz się do piachu, mówisz: „Kurwa, warto było”. To są tego typu rzeczy. To nie jest taki gościu, co skacze po scenie. On jest po prostu bardzo spokojny. Z Darkiem pracowałem jeszcze jak byłem prezesem w hucie szkła i jak po prostu zaczął wypytywać tych moich ludzi z dużym bagażem doświadczeń, sześćdziesięciolatków, czterdziestolatków. Zawsze to były fajne rozmowy, tylko mówię, to nie jest taki coach, nie będę tutaj wymieniał polskich mistrzów sceny, którzy mówią: „Dobrze ci radzę, zrób jak uważasz” i tak dalej. Nie o to chodzi. Kto chce to korzysta z ludzi, którzy po prostu głośno krzyczą. Ale ten facet ma dość duży wpływ na ludzi, ale nie robi tego z punktu widzenia manipulacji, tylko z punktu widzenia, myślę, że jakiejś misji życiowej. Zresztą hoduje pszczoły, taki gościu.

Generalnie stosunkowo niedawno mądry mój przyjaciel powiedział mi, że człowiek jest cudem. Poprosił mnie, żebym na kartce napisał: „cud”. Pytam: „Dlaczego cud?”. On mówi: „Ciało, umysł, dusza”. I tak naprawdę rozwijając się, żyjąc w teraźniejszości, żyjąc w przyszłości uważam, że trzeba właśnie koncentrować się na cudzie. Ciało – to w jaki sposób dbam o moje zdrowie, czy mam ten sport co drugi dzień, czy dbam o dietę. Umysł to jest jak się rozwijam, jakie rzeczy rozwijam, od kogo się uczę, jak często czytam, jak często słucham, jak często rozwijam się, w jaki sposób robię sobie relaksacje, w jaki sposób powoduję, że mój umysł może się wykazać ciekawością, że mogę go rozgrzać, że mogę go nagiąć, że mogę go czymś zainteresować. I dusza to medytacje, połączenie z Bogiem, połączenie z tą metafizycznością, z tym, w co wierzycie, jakkolwiek go pojmujecie. To jest Wasza absolutnie sprawa, ja jestem osobą bardzo tolerancyjną i jakkolwiek go pojmujemy, to po prostu chodzi o siłę wyższą.

Kiedyś myślałem, że to są takie straszne bzdury, a dzisiaj uważam, że po prostu powierzenie siebie opiece czegoś, w co wierzymy jest dość słuszne i dużo daje. Zresztą coraz częściej spotykam ludzi, którzy są bardzo wierzący. Kiedyś krytykowałem katolików, mówiłem: „Jak możesz chodzić do takiej obłudnej instytucji”, a dzisiaj mówię: „Ludzie są super wiarygodni”. Ostatnio mój przyjaciel wyjechał do Jezuitów na tydzień, mówi, że to był wspaniały czas. Ja też wybieram się teraz, nie akurat w to miejsce, ale wybieram się w góry na tydzień, raz do roku robię sobie taki detoks i nie chodzi o detoks myśli, tylko po prostu książka, rozmowy ze sobą, rozmowy z przyjaciółmi, bo spotykam się z grupą ludzi, między innymi z facetem, który mi powiedział, że człowiek jest cudem.

Moi Drodzy, wracając do Vishena, to co w moim przypadku bardzo działa to medytacja. On powiedział o takich sześciu rzeczach, taka szóstka mentalnego tricku pozwalającego wspiąć się na poziom nadzwyczajnego życia w szybszym tempie niż byłoby to możliwe w innym przypadku. Jeszcze raz powtórzę Wam, że to bardzo często jest dla mnie taki bullshit, że ja mam mieć jakąś „szóstkę”. Te amerykańskie książki są tak napisane: five steps to, sześć kroków do i tak dalej. To co w moim przypadku działa u Vishena to jest medytacja, którą mi podpowiedział (to znaczy nie mi osobiście, nie napisał książki dla mnie). Nie będę Wam spojlerował książki, ale chodzi o to, że skupiamy się na trzech rzeczach, które dotyczą przyszłości i trzech rzeczach, które dotyczą teraźniejszości, czyli poczucie szczęścia dzisiaj i wizja przyszłości. Widzę już, że gadam tutaj 50 minut, więc mam propozycję taką, że za chwilę skończę. Obiecałem sobie kiedyś, że moje odcinki będą do godziny i chciałbym po prostu się tego trzymać. A propos medytacji, możecie sobie też ściągnąć aplikację, która się nazywa Omvana, tam kliknijcie w „authors” i tam jest Vishen Lakhiani, jest zupełnie darmowa. Oczywiście inne medytacje tam są płatne, ale ta jest akurat zupełnie darmowa i to, co możecie zrobić, to możecie sobie po prostu zacząć próbować robić sesje medytacyjne.

Lakhiani mówi, żeby być szczęśliwym w tej chwili, potrzebujemy oprócz tego normalnego życia trzech rzeczy, na których warto skupić uwagę. Pierwsze to jest compassion, po polsku chyba niepoprawnie tłumaczone jako współczucie. Dla mnie to jest troska, sympatia, bycie miłym dla ludzi, wysyłanie miłości i tak dalej, po prostu że jestem osobą, której zależy na innych. Nie mylić tutaj z empatią. Druga to jest gratitude, czyli wdzięczność i to jest bardzo duża siła. Jeśli nie jesteście przekonani do całej medytacji Vishena, która trwa 20 minut, to co mogę Wam dzisiaj powiedzieć, żebyście tydzień nie czekali, to każdego dnia, zanim położycie się spać, zamknijcie oczy, podziękujcie za trzy rzeczy prywatne i trzy rzeczy zawodowe, które się Wam dzisiaj wydarzyły lub jeżeli to robicie rano, które wydarzyły się wczoraj. To jest z mojego punktu widzenia najłatwiejsza rzecz. Przypominacie sobie trzy rzeczy, przypominacie sobie uczucia, przypominacie sobie emocje, to mają być małe rzeczy, na przykład kawa, uśmiech dziecka. Znaczy nie muszą być małe, ale te trzy rzeczy i wdzięczność to jest po prostu, żeby przestać narzekać i żeby doceniać to, co się ma. Trzecia rzecz to jest przebaczenie, czyli robię sobie takie sesje, w których przebaczam mniejszym złom, większym i tak dalej i to dla mnie jest dość trudne w tej całej medytacji.

Tak jak wcześniej mówiłem, lewa ręka – teraźniejszość, prawa ręka – przyszłość. Teraźniejszość to jest compassion, gratitude, forgiveness, czyli współczucie, wdzięczność i przebaczenie. Później w tej całej medytacji robimy jeszcze trzy rzeczy dotyczące przyszłości, marzenia o przyszłości. Pamiętacie, mówiłem Wam te trzy rzeczy, trzy do pięciu celów, które macie w perspektywie trzech lat i sobie je wyobrażacie po prostu, jak je przeżywacie, jak to wygląda, jakie kolory widzimy. Idealny dzień to jest wyobrażenie sobie dnia jutrzejszego lub dzisiejszego, jeśli robicie to rano. Robienie sobie takiej wizji tego dnia, wyobrażanie go sobie, że będzie szedł fajnie, wyobrażanie sobie ludzi, z którymi się spotykacie.

Kolejna rzecz to jest błogosławieństwo, blessing, czyli po prostu branie tej energii od kogo tam chcecie. Nie będę wchodził w ten obszar duchowości – nie mylić z religią – duchowość nie ma nic wspólnego z religią. Przy okazji nie mogę się powstrzymać, mój znajomy – ostatnie przekleństwo dzisiaj będzie i zaraz też skończymy – mój znajomy, jak z nim rozmawiałem o kwestii religii, o kwestii kościoła, to mówił, że miał kiedyś okazję spacerować po górach z księdzem Tischnerem. Miał tak, jak ja kiedyś, że zero wiary, tylko skupianie się na materialnych rzeczach i mówi, że ten kościół jest taki niemoralny i tak dalej. Wiecie co mu ksiądz Tischner odpowiedział? „A Tobie chopocku to się sułtanna z wiarą popierdoliła”. I tak to wygląda dzisiaj, że duchowość a religia to jest zupełnie co innego. Duchowość jest po prostu dla mnie połączeniem z czymś, w co wierzę, i oddania się niekoniecznie rzeczywistości, ale transcendencji, czyli wykroczenie poza fizyczną rzeczywistość, by móc nawiązać kontakt z tym, czego nie da się zobaczyć.

Moi Drodzy, umówmy się, że to jest część pierwsza. Tak będzie OK, mam nadzieję. Przepraszam Was, ale ja się dość mocno denerwowałem przed dzisiejszym odcinkiem. Ale żebyście nie mieli takiego poczucia, że coś się złego wydarzyło, to polecę Wam trzy książki, które moim zdaniem są po prostu kozakiem do tego, w jaki sposób można żyć. O jednej już dzisiaj powiedziałem: The Code of the Extraordinary Mind (Kod nadzwyczajnego umysłu), 10 reguł niezwykłego życia – widzicie, znowu jest jakaś liczba, jak w każdej amerykańskiej książce, chociaż w mojej też: 5 kroków Strategii Lean – Vishen Lakhiani. Druga to jest Designing Your Life, Bill Burnett i Dave Evans i trzecia to jest książka, której słucham dzisiaj. Ja książek słucham jak biegam, jak jadę do pracy i jak wracam z pracy. To jest książka o tym, co się dzieje w teraźniejszości, żeby to życie fajnie przeżywać. To jest Atomic Habits, czyli o nawykach, James Clear.

To są trzy rzeczy, które polecam. Absolutnie numerem jeden The Code of the Extraordinary Mind. Polecam też Wam bardzo Louise Hay, wygooglujcie sobie 10 zasad życia, 10 rules of life, coś takiego. To nie jest łatwo znaleźć, jak znajdę gdzieś to dam źródło, może w kolejnym odcinku. Facet, do którego mam dzisiaj ambiwalentny stosunek, to jest Anthony Robbins, czyli Obudź w sobie olbrzyma. To jest w ogóle taki „hamerykański” coaching, że szok. Mnie pomogła, kiedy byłem w dużej depresji, takim ogromnym stresie, kiedy brałem psychotropy i ta książka mi mocno pomogła. Zresztą wtedy pierwszy raz zobaczyłem, żeby nie traktować siebie zbyt poważnie. To jest coś, co ostatnio Maciek Noga też pokazał na naszym webinarze, a propos 7 kompetencji liderskich.

Moi Drodzy, chciałem powiedzieć, że „życie to nie je bajka”. Nie, życie jest cudowne, tylko nie chodzi to. Uważam, że nie trzeba mieć niesamowitych oczekiwań. Kiedyś sobie wyobrażałem tak, że ja będę miał prywatny samolot, jacht, tak byłem uczony, że materialne rzeczy mają dawać spełnienie. Absolutnie, za chwilę może się okazać, że nie ma nic za rogiem i nie chodzi o bogactwo, tylko chodzi o bogactwo duchowe, ciało-umysł-dusza. Podsumowując, bardzo Was serdecznie namawiam do narysowania linii życia, określenia początku, końca, gdzie dzisiaj jesteście. Zresztą czy wiecie, jakie Darek Tarczyński ma motto życiowe? „Z każdym oddechem jest mnie mniej”. Jak ja to pierwszy raz usłyszałem, mówię: „Co kurwa straszysz, gościu?”, ale to jest prawda. Linia życia to jest coś, co ja sobie wymyśliłem: start, koniec i gdzie jesteście dzisiaj. Zastanówcie się, co Was tak boli z przeszłości, można sobie wypisać. Zastanówcie się, jakie jest Wasze marzenie marzeń. „Moje marzenie marzeń”, ono musi być konkretne, dotyczyć Ciebie, selfish people live longer (egoiści żyją dłużej), jak to się mówi. I z tego marzenia możesz sobie zrobić na trzy lata trzy do pięciu rzeczy, Twoje konkretne cele. A teraźniejszość to tak, jak powiedziałem, co dla Ciebie stanowi wartość dodaną, co jest marnotrawstwem, a co jest czynnościami koniecznymi. Tak to wygląda.

Życie można przeżyć z dwoma rękoma do góry, czyli teraźniejszość, szczęście w obecnym czasie. Ciągle mam tutaj książkę Vishena i jak słyszycie taki szelest, coś sobie obracam. Szczęście w obecnej chwili, wizja przyszłości, lewa ręka do góry, prawa ręka do góry, absolutnie nie trzeba z siebie rezygnować, ze swoich planów. Moim zdaniem bardzo ważna jest po prostu równowaga i jeżeli będziecie sobie określać to marzenie marzeń, to wyobraźcie sobie taki worek, który ktoś Wam postawił. Wkładacie tam rękę, tam jest ciemno oczywiście i mówicie: „Chcę, chcę”, a worek mówi: „Czego chcesz?”. „No chcę, więcej, szybciej, lepiej” i dostajesz to lepkie, nielepkie, twarde, ale za każdym razem jest to po prostu gówno. Wybaczcie, przy okazji, wulgaryzmy, to jest pierwszy raz bodajże w moim podcaście, kiedy przeklinam.

Słyszymy się za tydzień! Napiszcie, jak przyjmujecie ten dzisiejszy odcinek (skutecznyceo@leanpassion.pl)  – dla mnie pierwszy niebiznesowy i dość stresujący. W każdym razie, mam nadzieję, że do czegoś się Wam to przyda.

Dziękuję, Moi Drodzy, trzymajcie się ciepło, bądźcie spełnieni, bądźcie zdrowi.

Do usłyszenia za tydzień, cześć!