Małe rzeczy, które dają ogromne rezultaty:

wdzięczność, docenianie, refleksja, umiejętność zatrzymania się, medytacja.

Skuteczny CEO

Podcast

Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak być skutecznym CEO, jak zwiększać efektywność, zaangażowanie, budować ponadprzeciętną zdolność do adaptacji i rozwijać się, to ten podcast jest właśnie dla Ciebie.

Nazywam się Radek Drzewiecki, od ponad 16 lat prowadzę firmę Leanpassion. Zajmujemy się wzrostem efektywności procesów oraz zaangażowania pracowników. Dodatkowo, jestem założycielem dwóch startupów technologicznych Sherlock Waste i Leanovatica – Netflix dla biznesu. Robię to, co robię, ponieważ chcę, aby firmy były świetne, a ludzie szczęśliwi w pracy. Dlatego dla mnie skuteczny menedżer to nie tylko taki, który osiąga cele, ale przede wszystkim robi to z ludźmi, potrafi podłączyć ich do strategii firmy.

odcinek 30

SPEŁNIONY CEO, CZYLI JAK BĘDĄC MENEDŻEREM NIE PRZEGAPIĆ ŻYCIA. CZĘŚĆ 2

Byłem kiedyś bardzo nieszczęśliwy, żyjąc tylko życiem zawodowym. Nadal kręci mnie to, co robię zawodowo, ale energię czerpię dzisiaj z równowagi, z podpowiedzi mądrych ludzi, z książek, podcastów. Nie jestem doradcą życiowym. Jestem autentyczny i dzielę się z Wami moimi doświadczeniami, jak mieć szczęście w teraźniejszości i wizję przyszłości, aby mieć to, do czego dążymy, co chcemy osiągnąć.

Empatia i zdolność do adaptacji – tego potrzebują dzisiejsi liderzy. Czyli ciągła nauka, budowanie kompetencji bycia gotowym. W tym kontekście polecam Wam naszego Netflixa dla biznesuLeanovatica.com. Tylko kilka minut dziennie do bycia lepszym liderem i lepszym człowiekiem. Leanovatica.com to seriale video lub podcasty zapewniające ciągły rozwój zarówno w biznesie, jak i w życiu prywatnym. Sprawdź >>

Czekam na Wasz feedback: skutecznyceo@leanpassion.pl

W ODCINKU 30:

Moje 10 praktycznych rad:

  1. Rozwój zaczyna się od samoświadomości. Określ, ile w Twoim życiu jest wartości dodanej, a ile marnotrawstwa. Pozbądź się przynajmniej jednej rzeczy, która nie daje Ci spełnienia.
  2. Przeczytaj Kod nadzwyczajnego umysłu. Ustal cele na najbliższe 3 lata, pomnóż je przez 2.
  3. Stwórz tablicę marzeń. Zwizualizuj swoje marzenia.
  4. Puść sznurki. Nie wszystko trzeba kontrolować.
  5. Równowaga – nie rezygnuj z siebie.
  6. Relacje – odpuść toksycznych ludzi.
  7. Medytacja – zacznij od wdzięczności i dumy z siebie.
  8. Celebruj małe rzeczy. Olewaj te nieistotne.
  9. Uśmiechaj się do ludzi, którzy za wszelką cenę muszą mieć rację.
  10. Wiara, determinacja, pokora – bo „z każdym oddechem jest nas mniej”.

Radek

Słuchaj podcastu tam, gdzie Ci najwygodniej.

Podcast Apple PodcastPodcast Spotify

Transkrypcja podcastu

Odcinek 30

Spełniony CEO, czyli jak będąc menedżerem nie przegapić życia. Część 2

Dzień dobry, Moi Drodzy, cześć!

Jak się dzisiaj macie? Mam nadzieję, że wstaliście z uśmiechem, bez zaglądania szybko w telefon. Dziś kontynuujemy temat „życie”. Od razu mówię, tak jak w poprzednim odcinku, nie jestem żadnym coachem, nie jestem żadnym doradcą, po prostu zrobiłem sobie ankietę kiedyś. Pomyślałem, że podzielę się z Wami rzeczami, przez które ja byłem bardzo nieszczęśliwy kiedyś. Byłem osobą z silnym epizodem depresyjnym, z dużą ilością używek, że tak się wyrażę, z życiem, które polegało tylko na posiadaniu życia zawodowego. Dalej mnie kręci to, co robię zawodowo, ale energię czerpię dzisiaj z równowagi, z mądrych ludzi, którzy mi podpowiadają.

W poprzednim odcinku opowiadałem Wam o linii życia. Ciekaw jestem, ilu z Was narysowało tę linię życia. Pamiętajcie, że są trzy perspektywy. Przeszłość – tam się nie ma co obwiniać, korzystajmy z tego, czego się nauczyliśmy, wykorzystujmy to jako zasób. Dwa to jest teraźniejszość i tu mówiłem Wam o tym, żeby przeżywać życie, żeby robić refleksje, żeby się zatrzymywać na chwilę, żeby robić medytacje, żeby robić afirmacje, modlitwy. Chodzi o to, że życie fizyczne dzisiaj zapieprza w takim tempie, że uważam, iż jedna z najlepszych metod do tego, żeby bardziej przeżywać życie, to jest umiejętność transcendencji, poddawania tego pewnej refleksji. Mówiłem Wam o takim bardzo fajnym cytacie Paulo Coelho, że ludzie żyją tak, jakby nigdy nie mieli umrzeć, po czym umierają, tak naprawdę nigdy nie żyjąc. Mówiłem Wam też, że większość ludzi zawodowo przeżywa swoje życie na 2/7.

Mówiłem o małych rzeczach, które dają ogromne rezultaty, takich jak wdzięczność, docenianie, refleksja, umiejętność zatrzymania się, medytacje właśnie. I mówiłem Wam o książce, którą jestem absolutnie zafascynowany, to jest The Code of the Extraordinary Mind. Jak ja to mówię, to jest książka dla ordinary people. To, o czym opowiadałem w poprzednim odcinku w kontekście tej książki, to są dwie perspektywy. Vishen Lakhiani, autor, mówi, w jaki sposób można przeżywać swoje życie i mówi, że większość przedsiębiorców przeżywa swoje życie tylko z jedną ręką podniesioną do góry i ona dotyczy przyszłości: „Za moment będę szczęśliwy, za moment będę miał takie obroty, za moment kogoś przejmę, za moment będę miał takie wyniki”, a nie przeżywa swojego życia w teraźniejszości. Są też ludzie, ja uważam, że są w mniejszości, którzy doskonale przeżywają swoje życie w teraźniejszości, ale niekoniecznie żyją w przyszłości, czyli to jest jedna ręka na dół, druga ręka do góry lub odwrotnie. Vishen mówi, że jest metoda na to, żeby przeżywać życie pełnią życia, mieć szczęście w obecnej chwili i żeby mieć fajną wizję przyszłości tak, abyśmy mieli to, do czego dążymy, to, co nas kręci, co chcemy osiągnąć.

Zauważcie, że we wszystkich tych rzeczach jest po prostu równowaga. Większość rzeczy, które ja czytam o duchowości, medytacji, o przeżywaniu lepiej swojego życia, skupia się na równowadze, skupia się na wyciszeniu. Tak jak powiedziałem Wam w poprzednim odcinku, nie jestem dobry w mindfulnessy.

Ja ten podcast nagrywam na żywo z trzema, czasami czterema osobami – dziękuję Wam, Panowie. To jest czterech jeźdźców Apokalipsy [śmiech]. Jest tam taki Pan, który się nazywa Grzegorz Rutkowski – pozdrawiam Cię, Grzegorz, bardzo serdecznie – CEO Habasit’a. My tak zawsze po tym rozmawiamy sobie, robimy małą refleksję krótką, każdy się wypowiada na ten temat, jak mu się słuchało i co bierze dla siebie. Po tym ostatnim odcinku Grzegorz powiedział, że dla niego życie to jest rachunek zysków i strat, jak w biznesie. Są i przychody, czyli te nasze sukcesy, te spełnienia, ale też są koszty, czyli to, co musimy poświęcić przez tę gonitwę, to jest stres, często rodzina właśnie, życie prywatne. Ja Wam już też mówiłem, że większość menedżerów, w mojej ocenie, z moich doświadczeń, żyje i pracuje w pozycji na rekina. Wyobraźcie sobie taką pozycję, że mocno się garbicie i macie tam płetwę, żeby dowozić i dowozić. Nagle obracasz się, a Twoja córka ma 7 lat. To nie jest mój przypadek, bo moja ma akurat 4, ale… żeby nie było.

Odcinek 30: Spełniony CEO, czyli jak będąc menedżerem nie przegapić życia. Część 2

Dziękuję Wam, że jesteście ze mną, ja się bardzo stresowałem. Taką osobą, dzięki której zacząłem nagrywać ten podcast, jest Szymon Negacz – pozdrawiam Cię, Szymon, bardzo serdecznie. Przy okazji bardzo polecam też jego podcast, zwłaszcza, jeżeli zajmujecie się marketingiem, sprzedażą: Nowoczesna sprzedaż i marketing. Więc Szymon powiedział, że muszę nagrywać podcast, a ja powiedziałem, że po moim trupie, nigdy w życiu. On mi dokładnie wytłumaczył, dał mi wsparcie, nie powiedział mi: „Wiesz, to jest luz, mnie wychodzi, Tobie wychodzi”, tylko powiedział mi, że będzie trudno i po prostu rozpisał mi cały proces, jak to powinno wyglądać. Zdecydowałem się, próbowałem mówić do mikrofonu wcześniej bez osób na żywo i to mi w ogóle nie wychodziło, więc znalazłem sobie rozwiązanie. Chodzi o to, żeby wychodzić ze strefy komfortu, ale niekoniecznie od razu do strefy chaosu, w którym się telepiemy, za przeproszeniem.

Ale wracając do meritum i wracając do Vishena, który napisał książkę The Code of the Extraordinary Mind. Ja ją nazywam: dla całkiem ordinary people, czyli dla całkiem zwyczajnych ludzi, takich jak na przykład ja. To, co mnie urzekło w tej książce, to że Vishen nie bullshituje. Zresztą sam w pierwszym rozdziale bodajże mówi, że będzie używał takiego słowa angielskiego, które w słowniku nie istnieje, to jest: brule, czyli bullshit rule. On bardzo często mówi o stereotypach, o ramach, w których ktoś nam kazał kiedyś żyć i które niekoniecznie są zastosowaniem. Ta książka jest naprawdę taka z dużą siłą. To nie jest taka książka: „Dobrze Ci radzę, bądź panem swojego życia”. Nie, nie, nie – on pisze wprost. Oczywiście jeden z moich znajomych powiedział, że: „No, ta książka jest tak napisana, żeby uzależnić” i tak dalej. Moim zdaniem ta książka jest napisana w ten sposób, żeby dotrzeć do końca. Ona rzeczywiście dość dobrze angażuje, natomiast to Wy sobie zdecydujcie. Komu ją polecam, to 9 na 10 osób – nie mam tego zmierzonego oczywiście – ale mówi: „Wow, ale świetna książka, dzięki Ci za nią”. Także naprawdę jest dobra.

Vishen Lakhiani to jest założyciel Mindvalley, takiego serwisu, platformy do medytacji, do pełni życia, do well-beingu, można tak to powiedzieć. I to, co w moim przypadku działa, to że Vishen proponuje, tak jak już Wam powiedziałem, żeby nauczyć się przeżywać życie lewą ręką czy dłonią do góry i prawą dłonią do góry. On proponuje skupić się na takich 6 fazach medytacji, takiej transcendencji, czyli wykroczenia poza fizyczną rzeczywistość, by móc nawiązać kontakt z tym, czego nie można zobaczyć. Ja mam tę książkę przed sobą, jakbyście słyszeli, że się papier przesuwa, to dlatego, że na pamięć nie znam i nie chciałbym też czegoś pomylić. To, co mówi, trafiło do mnie, ponieważ ja od dawna chciałem medytować, kupowałem sobie różne apki, mam chyba wszystkie, ale nie o to chodzi. Główny błąd, jaki popełniałem, o którym też mówi Vishen w swojej książce (mówi, bo ja słucham książki), to to, że większość tych medytacji mówi o tym, że musisz wyczyścić umysł, pozbyć się myśli i tak dalej. Mnie to nigdy nie wychodziło, jak starałem się powiedzieć do siebie: „Wyczyść myśli”, to jeszcze bardziej myślałem o wszystkich innych rzeczach i się po prostu poddawałem. Próbowałem zaczynać od One-Minute Meditation, to w ogóle była masakra, żeby skupić się na swoim oddechu.

Ale medytuję od kilku miesięcy i powiem Wam, że to, co do mnie trafiło, to to, że on pokazuje, że medytacja wcale nie polega na tym, że Ty masz się jak tybetański mnich przenieść do innego świata. Absolutnie, chodzi o to, żeby sobie po prostu ćwiczyć i robić to w normalny sposób. On dzieli tę medytację, w ogóle dzieli te dwie rzeczy na szczęście w obecnej chwili, przeżywanie życia dzisiaj, tu i teraz oraz wizję przyszłości i w szczęściu obecnej chwili, czyli w życiu teraźniejszym, powiedzmy, że to będzie u nas lewa dłoń, jest współczucie, wdzięczność, przebaczenie (w oryginale to jest: compassion, gratitude and forgiveness), a z prawej strony, czyli o przyszłości, wizja przyszłości, marzenia o przyszłości jest idealny dzień, jest błogosławieństwo.

Pozwólcie, że pokrótce opowiem Wam o tych sześciu fazach – nie mam zamiaru spojlerować Wam książki. Oprócz tytułu książki powiem Wam, że oni ze współautorami wydali bardzo fajną aplikację do medytacji, która nazywa się Omvana i jest darmowa, to znaczy niektóre rzeczy są płatne, ale akurat te sześć kroków (Six Steps of Meditation) jest darmowe.
Możecie ją sobie pobrać, klikacie w authors, tam jest Vishen Lakhiani i on ma medytację Six steps…, włączacie ją sobie, słuchaweczki i ja to akurat robię wieczorem, czasami w saunie, czasami na łóżku – 20 minut. Proszę też moją żonę o czas, o to, żebym mógł się wtedy skupić. Większość ludzi, z tego co wiem, robi to rano.

Ale opowiedzmy sobie przez chwilę o tych sześciu rzeczach. Więc pierwsza rzecz to jest współczucie (compassion). Istotą tej fazy jest poczucie łączności z innymi i uznanie własnego pokrewieństwa ze światem, bycie też dla innych, nie tylko dla siebie, nie bycie osobą, która po prostu widzi we wszystkich wrogów, jest podejrzliwa i tak dalej. Trzy rzeczy, które robi się w fazie compassion to są po pierwsze życzliwość, po drugie troska, po trzecie współczucie. Nie chcę tutaj nadużywać słowa, ale powiem, że to chodzi o wysyłanie miłości do innych ludzi, w medytacji to są najczęściej kolory. Muszę przyznać, że to jest dla mnie najtrudniejsza faza, ciągle się jej uczę, ale chodzi o to, żeby być osobą dobrą. To ma wpływ na bycie empatycznym, sympatycznym, współczującym, troszczącym się o innych ludzi, bo ja uważam, że to, co możemy dać innym ludziom od siebie, to oprócz pomagania bycie też po prostu miłą osobą.

Taki jest Maciek Noga, nasz inwestor – Maćku, mam nadzieję, że się nie obrazisz – on jest zawsze uśmiechnięty, zawsze jest zadowolony, nawet w konfliktach. Widać, że to jest coś nad czym on pracuje od lat. Zresztą on mi polecił tę książkę i on mi polecił te medytacje. Z tym samym problemem, jaki ja miałem kiedyś, z problemem w ogóle do medytowania. I to jest taki człowiek, ja się zastanawiam: „Co jest, że Ty ciągle jesteś miły?”. On powiedział: „Compassion”. Tak jak mówię, pierwsza faza fajnego życia. Pamiętajcie, że my jako ludzie nie robimy nic bezinteresownie. Tak jesteśmy nastawieni z ustawień fabrycznych i współczucie to nie jest tylko to, że dajecie coś innym, to też to, że otrzymujecie, bo im więcej dajecie, tym więcej otrzymujecie. Jesteście mili dla innych ludzi, więc oni też są dla Was mili. Poza tym macie poczucie spełnienia też z uwagi na to, że bycie dobrym człowiekiem jest naprawdę fajne. Mnie nie chodzi o to, że masz sobie medytować, a w życiu później masz być, za przeproszeniem – no dobra, takich przekleństw nie będę używał, ale wiecie, o co chodzi: o to staropolskie słowo na „ch”. Nie, nie, chodzi o to, że jesteś dobrym człowiekiem, a medytacja pozwala Ci być jeszcze lepszym.

Druga rzecz to jest według mnie najłatwiejsza faza tej medytacji. To jest gratitude, czyli wdzięczność, w której chodzi o to, żeby podziękować. Jeżeli zdecydujecie się zrobić to wieczorem, to bierzesz perspektywę dzisiejszego dnia i dziękujesz za trzy rzeczy prywatne, które Ci się wydarzyły, później trzy rzeczy zawodowe i trzecia rzecz, którą ja na początku odpuszczałem z uwagi na to, że przecież nie będę się sam głaskał, to jest bycie dumnym z siebie. Czyli z czego jesteś dumny odnośnie siebie – trzy małe rzeczy. Za co dziękujesz sobie sam dzisiaj, co takiego fajnego zrobiłeś, co powiedziałeś na przykład, jeśli ćwiczyłeś, jeśli jesteś konsekwentny, jeśli pouśmiechałeś się do ludzi, jeśli zrobiłeś coś fajnego dla innych czy też dla siebie, to to jest bardzo ciekawa rzecz. Czyli trzy rzeczy prywatne, trzy rzeczy zawodowe, trzy rzeczy z siebie i to tyle.

I przechodzimy do trzeciej rzeczy, która znowu jest trudna, to jest forgiveness, to jest wybaczanie. Czyli bierzecie jedną osobę, która Was uraziła, która Was skrzywdziła, przy czym na samym początku Vishen mówi, żeby brać lekkie rzeczy, że tak powiem, czyli coś, co się wydarzyło na przykład w niedalekiej przeszłości, wczoraj, w tym tygodniu, mała kłótnia, coś co budzi Waszą urazę i po prostu przemielić to i przebaczyć tej osobie. To też sobie w medytacji czy też w książce zobaczycie, jak to się robi. Na początku przywołuje się tę sytuację, przywołuje się gniew, przywołuje się złość, można rzucić poduszką, można wykrzyczeć i dopiero później zamienia ją się na przebaczenie. To są trzy rzeczy, które dotyczą teraźniejszości. Współczucie, czyli ten compassion, wdzięczność oraz przebaczenie.

Jak już to zrobimy, to przechodzimy do przyszłości i tu znowu są trzy takie aspekty dotyczące przyszłości. To jest marzenie o przyszłości. Darek Tarczyński bardzo często zadaje takie pytanie: „Jakie jest Twoje marzenie marzeń?”. 90% nie ma marzeń, absolutnie. Ale Vishen proponuje, żeby skupić się na trzech w perspektywie trzech lat i wypisać sobie 3-4 takie rzeczy, które są Waszym celem. Cel to najczęściej jest liczba, nie musi być to liczba. W kontekście marzeń, w kontekście też planowania życia, że tak się wyrażę, planowania tej przyszłości, czyli prawa dłoń teraz, bo lewą mamy już załatwioną, to jest bardzo fajna książka, którą polecam: Designing Your Life, która mówi o czterech perspektywach: work, play, love and health, czyli praca, zabawa (hobby, życie prywatne), miłość (rodzina, partnerzy, partner, partnerka, ja sam) oraz zdrowie. Są różne takie perspektywy planowania, poprawy życia, na przykład jest koło życia – to często chyba w coachingu jest używane.

Oczywiście Designing Your Life to jest to świetna książka, ale to, co ja proponuję zrobić, to wyznaczcie sobie cele na trzy lata do przodu, napiszcie je na kartce. Na przykład moim celem, takim życiowym, jest (już odpuśćmy tej Barcelonie) 100 milionów użytkowników na Leanovatice, która za chwilę zmieni nazwę, a w perspektywie trzech lat chcę mieć tych użytkowników milion. Drugi i trzeci cel zostawię dla siebie. I w tej medytacji my nie tylko mówimy, że nam się to udało zrealizować, tylko wyobrażamy sobie tę sytuację. W ogóle jeśli chodzi o człowieka, to wizualizacja jest jedną z najpotężniejszych sił, które powodują u nas pragnienie osiągnięcia tego celu. To nie jest tak, że wizualizacja spowoduje, że my sami ten cel zrealizujemy, tylko przyciąganie powoduje, że ja jestem skoncentrowany po prostu, że mój umysł jest na tym skoncentrowany. Ponoć mamy 11 milionów synapsów i połowa z nich jest związana z wizualizacją, ze wzrokiem, z widzeniem i wizualizacja, czyli wyobrażanie sobie tych rzeczy, zobaczenie ich w przyszłości jest bardzo fajne.

Czwarta faza tych 6 kroków to są marzenia na przyszłość w perspektywie trzech lat. To, co Wam bardzo sugeruję, to kupcie sobie tablicę korkową albo zwykłą tablicę i zwizualizujcie te marzenia, to jest po prostu topowa rzecz. Ja sam mam taką tablicę, nauczyła mnie tego moja żona. Wyklejacie sobie, wycinacie na przykład z gazety różne rzeczy, które chcecie osiągnąć, na przykład chcecie mieć dom na Hawajach, pomagać innym ludziom, mieć 10 razy więcej pieniędzy, chcecie być bardziej zdrowi, spróbujcie znaleźć na to obrazy w różnej prasie kolorowej, powycinajcie to i przyklejcie na tę tablicę. Napiszcie: „Tablica marzeń w perspektywie 3-5 lat” i powieście ją w miejscu dla Was ważnym. Żadna tam elektronika, żadne apki, żaden Excel, to musi być zwizualizowane. Czyli czwarta faza to są marzenia na przyszłość.

Piąta faza, bardzo ciekawa, znowu trochę łatwiejsza. Zastanawiam się, czy to nie jest tak ułożone: trudne, łatwe, trudne, łatwe. Marzenia są dla mnie łatwe, ja mam je sprecyzowane akurat, ale pamiętajcie, że 90% ludzi tych marzeń nie ma. I znowu jest łatwa rzecz, to jest your perfect day, czyli jeśli to robisz to rano, to wyobrażasz sobie dzisiejszy dzień. Wyobrażasz go sobie, odtwarzasz go sobie wizualizując go, czyli: rano wstajesz, toaleta, myjesz zęby, robisz sobie kawę. I wyobrażasz go sobie też zawodowo, dojazd do pracy i tak dalej. Dzielisz go sobie na takie momenty w tej wizualizacji i wyobrażasz sobie, że na przykład spotykasz się z ludźmi, że się uśmiechają, że bardzo fajnie Ci poszło spotkanie, że przy kawie pojawił się mały uśmiech, że miałeś ważne spotkanie i wszystko poszło fajnie.To nie chodzi o to, żeby być później zawiedzionym, chodzi o to, że Ty sobie wyobrażasz to i Twój umysł później podpowiada Ci, że to jest fajna rzecz, że chcesz to zrobić. I to jest powerful, to bardzo fajnie działa, czyli takie wyobrażenie sobie jutrzejszego dnia, jeśli robisz to wieczorem, czy też dzisiejszego dnia, jeśli robisz to rano. Potem powrót z pracy, widzisz uśmiechnięte dzieciaki, widzisz w jaki sposób to przybywa, widzisz na przykład Twoje wieczorne rzeczy, obejrzysz sobie film z żoną, z mężem, z partnerem, jak tam wolicie, czy wychodzisz na kolację – i cały czas sobie wyobrażasz ten dzień, wyobrażasz go sobie jako nie perfekcyjny dzień, żeby się nie zawieść, tylko jako dzień, który daje Ci dużo fajnych emocji. Ja to tak rozumiem.

Ostatnia rzecz to jest blessing (błogosławieństwo) w cokolwiek wierzycie. Ja kiedyś byłem taką osobą, która nazywała się agnostykiem, że absolutnie, że to są wszystko bujdy i tak dalej. Nie chodzi o to, żeby dzisiaj licytować się na to, który bóg jest lepszy, która energia jest lepsza. Chodzi o to, żeby nie brać kontroli za wszystkie rzeczy, żeby powierzyć siebie w części istocie wyższej, jakkolwiek ją pojmujemy. Ja wiem, że narażam się na śmieszność tutaj dzisiaj. To jest Wasza sprawa, co o mnie pomyślicie – przy okazji, z hejtem już też sobie na 99% poradziłem – ale mówię Wam o swojej perspektywie. Na przykład to, o czym mówiłem w poprzednim odcinku: cztery razy na finale Ligi Mistrzów, tylko raz go przeżywałem, a tak to po prostu na zegarek, kiedy się mecz skończy, wyobrażacie sobie? Czyli marzenie, nie mogę się go doczekać, jak przychodzi – znowu myślenie o przyszłości. Wracając do tego, 6 krok, szósta faza tej medytacji to jest błogosławieństwo. Tę fazę możesz wykonać niezależnie od tego, jakie są Twoje religie czy duchowe przekonania – nie mylić religii z duchowością. Jeśli wierzysz w istnienie siły wyższej, wyobraź sobie, że nawiązujesz z nią łączność, przywołujesz ją, energia spływa na Ciebie, wypełnia całe ciało. Na przykład wyobrażam sobie, że stoję pod wodospadem, że leci na mnie woda i tak dalej. To naprawdę bardzo dużo daje.

Sześć faz takiego, moim zdaniem, lepszego życia. Spróbujcie sobie, nie wierzcie mi na słowo. Pierwsze trzy dotyczą teraźniejszości, drugie trzy dotyczą przyszłości, czyli compassion: współczucie, troska, życzliwość, bycie lepszym człowiekiem; druga to gratitude: trzy, trzy, trzy, pamiętacie; trzecia to jest forgiveness: wybaczenie. Znajdź sobie osobę, która uprzykrzyła Ci życie, co do której masz duży żal, im bardziej trenujesz, tym większe mogą to być traumy, osoby, które Cię skrzywdziły mocno w życiu. Oczywiście, jeśli ktoś ma bardzo duże traumy, to nie mówię, że medytacja Wam pomoże, tu trzeba się udać do specjalisty, ja nie chcę brać za to odpowiedzialności, absolutnie. Są ludzie, którzy się po prostu na tym znają. Ja mówię Wam tylko z perspektywy tego, co mnie pomogło. To nie są żadne rady, które mają Wam zastąpić na przykład terapeutę, jeśli do niego chodzicie.

Trzy fazy dotyczące przyszłości to są marzenia na przyszłość. Jak już sobie zrobicie tę tablicę wizualizacji marzeń, po prostu łatwiej jest przywołać te obrazy, które macie na tej tablicy korkowej w wizualizacji. Wyobrażacie sobie, co czujecie, jaka jest pogoda, jaki jest kolor, z kim tam jesteście, wyobrażacie sobie te uśmiechy, to spełnienie. Your perfect day, czyli jutrzejszy dzień, jeśli robicie to wieczorem. Przechodzicie przez cały ten dzień, robicie sobie takie wizualizacje tego dnia w głowie i znowu z uśmiechem pokazujecie sobie, jakie miłe to są chwile, jak miło pijecie sobie kawę rano, jak się miło witacie z ludźmi w pracy i tak dalej. I ostatnia rzecz to jest blessing, czyli pobranie energii, że tak się wyrażę, z przekonania, że jest połączenie z siłą wyższą, od siły wyższej – o, tego mi słowa zabrakło. I tyle o sześciu fazach Vishena. The Code of the Extraordinary Mind, czyli Kod nadzwyczajnego umysłu – niesamowita książka, bardzo serdecznie ją polecam.

A teraz skupimy się na teraźniejszości, już nie na transcendencji, tylko na takim przeżywaniu życia świadomego. Jeden z moich znajomych zrobił kiedyś warsztat w spółce skarbu państwa, dość trudna transformacja. Przez miesiąc był bardzo duży opór, nie mogliśmy tego koła zamachowego uruchomić. To było z 10 lat temu i mój znajomy poprowadził warsztat dla związków zawodowych, to było bardzo ciekawe. Więc wiecie, przyszli z taką… no nie z compassion [śmiech], że tak się wyrażę. Zadał im takie pytanie, to też, wybaczcie, ale zacytuję: „W jaki sposób możecie poprawić relacje z szefami, z menedżerami?”. Jeden mówi: „Daj bejsbola, przypieprzę jednemu i drugiemu, będzie lepiej” – taki klimat mniej więcej. Ale w pewnym momencie narysował im takie koło i zapytał: „Ile czasu śpicie?”. Wyobrażacie sobie, że takich ludzi, takich nagrzanych, takich którzy, jeżeli by tylko mogli, to po prostu daliby Ci w pysk on na takim warsztacie pyta: „Ile czasu śpicie?”. No i jeden mówi: „Co to za durne pytanie, ja śpię 8 godzin”. On mówi: „ To zostaje Ci 16 godzin świadomego życia” i narysował takie koło, które podzielił na pół i mówi: „50% życie prywatne i 50% życie zawodowe. A ile Pan już tu pracuje?”. On mówi: „40 lat”. A on mówi: „To 20 lat do kubła”. I powiem Wam szczerze, że to był szok, nagle cisza, ci ludzie zaczęli sobie rysować to koło na tych kartkach, zaczęli sobie tam wyliczać, trochę to potrwało. I on mówi: „Macie dwa sposoby: albo spróbować czerpać satysfakcję z tego, co macie, albo po prostu założyć, że to jest do wyrzucenia, albo zmienić robotę”. To nie była żadna manipulacja, tylko taki sposób. Nie mówię, że to był przełom, tylko ci ludzie po raz pierwszy w historii naszej współpracy, czyli tego miesiąca, zaczęli rozmawiać po prostu.

Wracając do Was, czy też do nas, mamy 16 godzin świadomego życia, załóżmy, że 8 godzin śpimy, ta równowaga powinna być tak rozłożona. I te 16 godzin świadomego życia codzienne – dostajemy taki prezent. Podzieliłem sobie życie na takie trzy części. Ponieważ moja firma nazywa się Leanpassion to wziąłem to z Leanu: wartość dodana, czynności konieczne i marnotrawstwo. Wartość dodana w biznesie to są wszystkie czynności, za które klient jest nam gotowy zapłacić, a tutaj wartość dodana to wszystkie czynności, które sprawiają nam satysfakcję, poprawiają zdrowie lub dostarczają pieniądze. Praca, rozrywka, relaks, czas spędzony z rodziną, czyli wszystkie czynności, które dają Wam poczucie spełnienia, do których chętnie wracacie, które wypełniają wasze życie przez te 16 godzin – tak bym powiedział. Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, czy to ma sens, że przeżywanie życia na maksa, w pełni, to jest to, ile procent tej wartości dodanej w 16 godzinach będziesz miał.

Drugi rodzaj czynności, to są czynności konieczne. To są wszystkie czynności, które muszą być wykonywane, lecz nie dodają wartości do życia, na przykład sprzątanie, prasowanie, jeśli ktoś nie lubi, wypełnianie PIT-u, wszystkie czynności związane z myciem samochodu, przeglądami. To są czynności konieczne i ja mam taką tutaj radę: jeśli czegoś nie lubicie, to nie znaczy, że nie mamy się podzielić na przykład w domu sprzątaniem, akurat lubię prasować, lubię myć podłogę, ale część rzeczy, których nie lubię robić, po prostu outsource’uję. U mnie w domu akurat nikt nie lubi wyciągać ze zmywarki, ale są na to dyżury, żeby było po prostu uczciwie, żeby było sprawiedliwie, żeby się nie kłócić o pierdoły. I trzecia rzecz to jest marnotrawstwo, to są czynności, które nie dodają nam żadnej wartości, zabierają czas i pieniądze. To jest na przykład kłótnia, to jest na przykład obrażanie się, to jest na przykład obwinianie się nawzajem, to jest na przykład posiadanie pretensji do siebie. I tak to wygląda.

Teraz to, co ja sugeruję, co możecie sobie zrobić – dla tych z Was, którzy już narysowali linię życia, która jest takim spojrzeniem z pierwszego piętra – to postarajcie się rozpisać sobie na przykład, o której wstajecie, o której kładziecie się spać. Postarajcie się zanotować rzeczy, które dają Wam spełnienie, dają Wam satysfakcję, dają Wam radość, rzeczy, które są konieczne, marnotrawstwo ukryte, takie czynności konieczne, których nie lubicie robić, ale na przykład musicie je robić z uwagi na to, że są one wymagane do życia, do procesu, do rodziny, do funkcjonowania (Spis Powszechny na przykład). I trzecia rzecz, to jest marnotrawstwo, czyli wszystkie rzeczy, które nie dodają Wam żadnej wartości, zabierają Wam czas i pieniądze, i takie rzeczy, które można wyeliminować, a następnie wybierzcie jedną rzecz z tego marnotrawstwa, niekoniecznie największą i obiecajcie sobie, że jej nie będziecie robić. Okej? Jedną rzecz.

Pochodzę z małego miasta, przeprowadziłem się do dużego miasta, oglądałem tych wszystkich ludzi, których uznawałem za sukces. Kiedyś myślałem, że sukces to jest bycie bogatym, dzisiaj mam trochę inne na ten temat zdanie. Kiedyś myślałem, że to jest taki rocket science, a to chodzi o małe rzeczy. Tak jak powiedziałem, bierzesz sobie wartość dodaną, czynności konieczne, marnotrawstwo w kontekście Twojego życia, które jest procesem, w którym wszyscy mamy ten sam start i ten sam koniec. Ale tu, w odróżnieniu od linii życia, skupiasz się na 16 godzinach wybranego dnia i postaraj się to sobie rozpisać.

Ja mam obsesję, jak coś sobie wymyślę, to coś sobie zrobię. Mówiłem Wam, że kiedyś zrobiłem aplikację Keepylife, ponad dwa miliony w nią zainwestowałem własnych pieniędzy. Bardzo dużo się nauczyłem, jak nie robić. Zresztą mam takie powiedzenie, że najpierw jak coś mi wychodzi, to najpierw mi nie wychodzi. Czyli w 2014 zrobiłem technologię, która gdzieś jest, trochę już czasu upłynęło. Startupy nie udają się na przykład z powodu, że skończyły ci się pieniądze, tak jak w tym przypadku moim. To znaczy ja już byłem zawiedziony w tym momencie. Szukałem perfekcyjnego rozwiązania, perfekcyjnego produktu i stworzyłem Keepylife (od keep your life)i tam było takie hasło: live your life to the fullest, czyli przeżywaj swoje życie w pełni. Ta apka działała tak, że co jakiś czas pytała się Ciebie, jak przeżywasz swoje życie – mówiłem Wam o tym w poprzednim odcinku, jeśli dobrze pamiętam – i na końcu pokazywała Ci raport. Na przykład było: „Dziś przeżyłeś swoje życie w 4%”. Serio! Ludzie byli przerażeni. Na onboardingu zadawałem takie pytanie: „Ile masz lat?” i „Ile lat chcesz żyć?”. Aplikacja pokazywała w procentach, ile zmarnowałeś, a ile przeżyłeś, to co przed chwilą Wam powiedziałem. Dokładnie pokazywała Ci na przykład: „Przeżyłeś swoje życie na 4%, a reszta to było marnotrawstwo” i ona ekstrapolowała je na tyle lat, ile Ci zostało życia jeszcze i mówiła: „Przeżyjesz 3,5 roku pełnią życia”. Wow!

To był taki szok, mieliśmy z 1000 osób testujących, potem sobie wymyśliłem opaskę. To był największy błąd, że powiedziałem sobie, że nie będę używał żadnych Apple Watchy, Garminów i tak dalej – duży błąd – tylko zaprojektowałem swoją opaskę. Mamy 100 nawet. Ja się zmierzyłem, mam tutaj przed oczami wynik swój za kwiecień 2014 roku, zmierzyłem się przez miesiąc i przeżywałem swoje życie na 4%. Mierzyłem się około 8 razy w ciągu dnia, nieregularnie, ale zapisywałem sobie po prostu od -100% do +100%, jak przeżywam teraz swoje życie. Tam był taki przycisk, jeździłeś po ekranie telefonu i puszczałeś w miejscu, w którym uważasz, że teraz przeżywasz swoje życie, podawałeś kategorię, apka sczytywała Ci z GPS-a miejsce i mnie wyszło 4%, wyobrażacie sobie? W kwietniu 4%, to znaczy, że 4% całego mojego dnia życia, miesiąca i tygodnia, były czynnościami, które dodawały mi wartość. Ludzie żyją bezrefleksyjnie, u nas są takie myśli w firmie, żeby wrócić do tej aplikacji, żeby odpalić z powrotem Keepylife, bo jest teraz wydaje się, że większy timing na to, wtedy tego timingu nie było. Zastanawiam się, może też podpowiecie, możecie napisać na LinkedInie czy gdzieś tam w prywatnej wiadomości, w jaki sposób, czy to jest warte uwagi, czy chcielibyście. Ona była całkowicie darmowa ta aplikacja. Keepylife pokazywała, na ile przeżywam swoje życie i dla mnie to był szok, taki duży szok, że właśnie rozpisałem sobie te wszystkie rzeczy, które chcę wyeliminować i trochę mi powychodziło, muszę przyznać. Pozbyłem się na przykład toksycznych ludzi ze swojego otoczenia, przestałem narzekać – nie do końca, bo ja jestem tak skonstruowany, to chyba mam po ojcu, że po prostu uwielbiam narzekać, z ustawień fabrycznych wykrzywiona, za przeproszeniem, morda i „Jezu, znowu wszystko źle”. Tak to wygląda, dlatego mnie dużo kosztuje bycie osobą pozytywną, ale się nauczyłem pewnych ćwiczeń.

Możecie sobie teraz zapisać, teraz mam takie pytanie do Was: „W skali od -100% do +100%, na ile przeżywacie swoje życie?”. Spróbujcie odpowiedzieć na to pytanie, spróbujcie wziąć kartkę i zapiszcie sobie w procentach – ja wiem, że życie to nie jest matematyka, życie to nie jest biznes i tak dalej – ale spróbujcie sobie zapisać, na ile przeżywacie swoje życie. Ile rzeczy, które robicie codziennie, w tygodniu, w miesiącu, w roku, daje Wam poczucie szczęścia. Czy to są tylko te tematy, gdzie planujecie wyjazd na kite’a albo wyjazd na łódkę, albo wyjazd na narty, albo kupno nowego samochodu (konsumpcjonizm jest w ogóle czymś, co zdominowało życie), albo pójście do kina. Czy potraficie się cieszyć z małych rzeczy? Rozumiecie, o co mi chodzi? Nie tylko eventy, nie tylko za chwilę będę szczęśliwy, bo tak ludzie mówią: „Za moment będę szczęśliwy, za chwilę będę szczęśliwy, jeszcze tylko chwila, jeszcze tylko coś dokończę, jeszcze tylko chwilę poudaję, że jestem zadowolony, jeszcze tylko chwilę potkwię w tym toksycznym związku, jeszcze tylko chwilę nie zajmę się na przykład swoimi używkami, swoimi złymi nawykami i za moment będę szczęśliwy”. Ludzie tak żyją: „Jeszcze tylko chwilę popracuję w tej pracy, której nienawidzę”.

Miałem kiedyś chłopaka, który u mnie pracował, dla mnie był najlepszy w ogóle, najlepszy ze wszystkich ludzi i po sześciu latach on powiedział: „Odchodzę”. Ja mówię: „Dlaczego?”, a on mówi: „Bo ja nie wierzę w Lean”. Ja mówię: „To naprawdę jest dobra decyzja”. Było mi strasznie szkoda, bo z perspektywy biznesu to było strasznie szkoda. Jakiś czas temu chciał wrócić do nas, ja mu zadałem jedno pytanie – wiecie jakie: „A czy Ty już wierzysz w Lean?”, a on mówi: „Nie” i zaczęliśmy się śmiać. Na Teamsach rozmawialiśmy, że po prostu to nie jest dobry pomysł. On mówi: „Ale mi się nudzi w obecnej robocie”, ja mówię: „To znajdź sobie inną, ale nie tutaj”. Wiesz: LeanPASSION, rozumiesz o co chodzi? [śmiech] To jest takie połączenie dość specyficzne.

W każdym razie to jest dość dobre ćwiczenie, nie chodzi mi o to, żeby Was przerażać. Albo nie, powiem Wam to, przypomnę, co w poprzednim odcinku jak ten Darek Tarczyński powiedział: „Z każdym oddechem jest mnie mniej”. To jest jego motto i chodzi o to. Możecie zrobić linię życia, bardzo Wam polecam sześć faz medytacji, spróbujcie z Vishenem to zrobić, Omvana, ale najpierw polecam przeczytanie książki, chyba że ktoś chce zacząć dzisiaj, to nic nie zaszkodzi. Ale to, co Wam mówię: życie składa się z trzech takich rzeczy, jeśli potraktujemy je jako proces. Ja nie chcę tego tak spłaszczyć, tego życia fizycznego, okej? Bo przed chwilą mówiłem o transcendencji, a teraz mówię o fizycznym życiu. Wartość dodana: wszystkie rzeczy, które dają Ci poczucie szczęścia, spełnienia, marnotrawstwo konieczne: takie rzeczy, jak wypełnianie PIT-u na przykład, sprzątanie, coś, co musimy robić, ale nie dodaje nam wartości (ale tego jest niewiele) i trzecia rzecz to jest marnotrawstwo oczywiste: wszystkie rzeczy, które nie dają nam spełnienia, które powodują, że tracimy życie, że tracimy czas i pieniądze – to jest taka definicja. Spiszcie je na liście i starajcie się wyeliminować, na razie jedną rzecz, bo ja uważam, że małe kroki są bardzo ważne.

Dodatkowo spróbujcie sobie napisać obok swojej linii życia, jeśli macie taki rysunek, w procentach konkretnie, na ile przeżywacie swoje życie. Jeśli Wam nie wyjdzie, to proponuję Wam – dzisiaj aplikacja Keepylife jest martwa niestety, nie mogę się podzielić – ale może sobie ustawicie przypomnienie w telefonie na przykład co dwie godziny przez tydzień, bo doskonalenie zaczyna się od świadomości i zapisujcie sobie. To jest subiektywna Wasza ocena od -100% do +100% albo od 0 do 10, jak tam sobie chcecie, na ile przeżywasz teraz swoje życie. Ja dałem od -100 do 100 dlatego, żeby pokazywać też bardzo negatywne emocje i później uśredniacie to sobie i macie jakiś wynik. Do tego bardzo serdecznie zachęcam, można to zrobić na przykład od dzisiaj albo od przyszłego tygodnia, jeśli oddalamy sobie rzeczy.

Tyle, jeśli chodzi o wartość dodaną, marnotrawstwo i czynności konieczne, a teraz z uwagi na mój egocentryzm i to, że chciałem się podzielić tym, co u mnie pomogło, bardzo ważna rzecz, kolejna rzecz w życiu to jest planowanie. Ja sobie kiedyś od strony biznesowej ułożyłem taki cykl zdarzeń, wszystkie zdarzenia w procesie bycia menedżerem, które robimy, podzieliłem na trzy rzeczy, to jest: runners, repeaters i strangers. Tak się robi planowanie procesu, tak mi podpowiedział kiedyś kolega. Planowanie procesu – ale tu mi chodzi o planowanie dnia zawodowego i prywatnego – dzielisz na trzy rodzaje czynności: runners, repeaters, strangers. Runners to są rzeczy, które robisz codziennie, repeaters to są rzeczy, które powtarzasz w określonych dniach tygodnia, miesiąca, roku, a strangers to są niespodzianki, które robisz na przykład dla ukochanej osoby, niespodzianki, które robisz dla siebie, takie spontaniczne rzeczy, które powodują, że Ci się nie znudzi z tymi wszystkimi nawykami.

Mówiłem Wam, że będę mówił o sobie. Opowiem Wam o swoim dniu, tygodniu, o takich rzeczach, które ja robię, żeby kultywować to fajne przeżywanie życia. Pamiętajcie, że nie chodzi o to, żeby doradzać, potraktujcie to jako inspirację. Własnym dniem, życiem trzeba się zająć na swój sposób, także absolutnie ja nie mówię: „Macie robić to”, tylko powiem Wam, co u mnie działa. Plan na dziś. Ja planuję po medytacji dzień wcześniej. Oczywiście mam w kalendarzu rozpisane, przepraszam – przed medytacją, w kalendarzu mam odpowiednie zadania zrobione. Kiedyś nic nie wpisywałem do kalendarza, ponieważ uważałem, że pamiętam, a dzisiaj planuję dzień przed medytacją, dzień wcześniej. Kiedyś rano zanim wstałem obsesyjnie sięgałem po telefon i najpierw SMS-y, WhatsApp, Messenger, LinkedIn i tak dalej. Nie robię tego do godziny 9.00, jest to dla mnie bardzo trudne, ciągle mój umysł podpowiada mi: „Pierwsze co zrób, to na telefon spójrz”, ale jak zadzwoni mi budzik, wyłączam budzik i zanim wstanę wizualizuję sobie dzień jeszcze raz. Czyli to jest ta piąta faza medytacji. Nie robię tego tak dokładnie, tylko znowu, że staram się uśmiechać i tak dalej.

Później robię coś, o czym Vishen pisze też w swojej książce, ale ja akurat dowiedziałem się tego wtedy, kiedy przeżywałem mocną depresję. Bardzo dużą rzeczą jest to, żeby się nie obwiniać za nic. Podchodzisz do lustra, uśmiechasz się, wyobrażacie sobie? Taki zaspany jesteś, uśmiechasz się do siebie i mówisz: „Kocham Cię”. Spróbujcie zrobić to ćwiczenie, bo ja się pierwszy raz, no przepraszam, że tak osobiście, ja się pierwszy raz poryczałem, ale mówisz: „Kocham Cię” tyle razy, ile tego potrzebujesz. Nie chodzi o to, żeby być narcyzem. I uśmiechasz się do lustra. Jest na to sztuczka, jeśli nie potrafisz uśmiechnąć się do lustra. Przygotuj sobie w łazience długopis lub ołówek, włóż go sobie do buzi i popatrz w lustro przez chwilę, zobaczycie jakiego psikusa zrobi Wam umysł. Po prostu napięcie mięśni w charakterystyczny sposób spowoduje, że Wasz umysł podpowie Wam to, że się uśmiechacie i zacznie się przypływ tych pozytywnych emocji, naprawdę. Trzeba to robić bodajże przez 30 sekund, o ile dobrze pamiętam.

Ale patrzcie, dzień wcześniej planujesz dzień, nic nie robimy obsesyjnie. Pamiętajcie, że jeśli przesadzacie ze swoją mocną stroną, ona się staje słabą stroną. Następnie rano wstajesz, nie sięgasz po telefon, absolutnie nie wolno tego robić, bo to jest straszne, tylko zanim wstaniesz, uspokajasz się, wizualizujesz sobie dzisiejszy dzień. Mój dzień wygląda tak, że idę do łazienki, myję zęby, patrzę w lustro i mówię: „Kocham Cię”, uśmiecham się. Ja już długopisu nie potrzebuję, po prostu dobry uśmiech do siebie nie jest zły. Pamiętacie: selfish people live longer – nie, to taki żart jest. Później jest kawa. Kawa to jest ta rzecz, której ja się nie mogę doczekać, uwielbiam czarną kawę z pięknym zapachem, delektuję się tym. Być może to jest niezdrowe, ale ja piję dwie kawy rano, czarne. Modlitwa, afirmacje, mam też takie książeczki, gdzie czytam sobie teksty. To są takie jednostronicowe teksty i robię to zawsze rano, dlatego wstaję pół godziny wcześniej niż powinienem, żeby zdążyć do pracy. I co ważne, to jak to zrobię, to ćwiczę sobie. Mam taką aplikację Seven, to jest 7 minut, gdzie ćwiczę sobie, a co drugi dzień biegam bardzo pomału. Nie jestem dobrym biegaczem, ale przy bieganiu zawsze mam Audible, robię to w lesie, robię to godzinę i mam Audible lub mam Leanovaticę – to jest moja rzecz, którą też Wam serdecznie polecam, gdzie słucham sobie podcastu, dlatego że mam taką możliwość przełączania na podcast. Szykuję się, prysznic oczywiście, dojazd do pracy i znowu na rozwój i znowu jakaś książka, znowu Audible. Staram się słuchać dwóch książek miesięcznie, chciałbym dojść do jednej w tygodniu, bo one są po prostu mega rozwijające. Zresztą The Code of the Extraordinary Mind też na Audible znajdziecie. Czyli dojazd do pracy.

W pracy – to jest bardzo ważna rzecz, to mi polecił Konrad Stanoch, bardzo serdecznie Cię pozdrawiam, Konrad, to jest naprawdę bardzo ważne – co 90 minut spacer lub co 90 minut mała medytacja, mała refleksja. Zaraz pomyślicie, że całe życie będzie się na medytacji skupiać. Nie, absolutnie nie, chodzi o to, żeby się zatrzymać. Niektórzy moi znajomi robią to co godzinę, czyli co godzinę na 5 minut odrywają się od pracy, zamykają oczy, włączają sobie jakąś muzykę, robią krótką medytację. Chodzi o to, żeby oderwać się od roboty, okej? To jest bardzo ważne, nie tylko w pracy zdalnej, ale w pracy zdalnej jest jeszcze ważniejsze. Ja co 90 minut staram się założyć słuchawki, wyjść sobie na spacer, wyjść sobie po prostu z biura, przejść się niezależnie od tego, jaka jest pogoda. To powoduje, że znowu macie to przeżywanie życia inaczej, znowu jest refleksja. Mówi się, że możesz tyle razy zmienić swoje życie, swój biznes, ile razy się mierzysz. Mnie nie chodzi o to, że teraz się mierzysz, tylko chodzi o to, że co 90 minut odrywasz się na 15 minut, przychodzisz na spacer. Można powiedzieć: „Nie mam czasu”. Ludzie dzielą się na tych, co mają wyniki i co mają wymówki. Przynajmniej sobie spróbujcie. Jeżeli nie możecie wyjść co 90 minut, wyjdźcie co 2 godziny, ale chodzi to, żebyście nie byli tacy zmęczeni, tacy wypaleni po całym dniu pracy, po całym dniu na byciu na najwyższym poziomie energii. To się nic nie stanie, zobaczycie, jak będziecie się czuli, kiedy wrócicie do domu.

Teraz bardzo ważna rzecz: zróbcie jedną rzecz dla kogoś innego bezinteresownie, to może być przeniesienie kartonu, to może być zrobienie kawy innej osobie, to może być zaproponowanie wody, to może być pomoc w jakimś zadaniu. Mówię tutaj o biznesie, w pracy codziennie zróbcie przynajmniej jedną rzecz dla innej osoby bezinteresownie. Czyli bycie dla kogoś miłym, zapytanie się, czy możesz pomóc, widzisz, że ktoś coś przenosi ciężkiego, zaproponuj swoją pomoc, widzisz, że idzie osoba do kuchni, robisz sobie kawę, zaproponuj tej osobie, czy chce się też czegoś napić – jedną rzecz bezinteresownie.

Wracasz do domu i znowu kolejny fajny tip, który dostałem od swojego terapeuty. Terapie to był kiedyś taki temat tabu, ja korzystam i bardzo sobie cenię. Powrót do domu, telefon na bok, rodzina, rozmowa i to, co ja robię akurat – nie wiem, czy macie dzieci – ale 15 minut obserwuję dzieci, jak się bawią. To jest niesamowite po prostu. Obserwujesz, one oczywiście się na początku przytulają i tak dalej, wracają do swojej zabawy i 15 minut sobie na nie patrzysz. Jeżeli nie możesz wytrzymać 15 minut, zrób to przez 5 minut. Ale nie bierz telefonu, nie bądź w pracy, bo work-life balance polega na tym, tak jak mój przyjaciel powiedział serdeczny, nie ile czasu pracujesz, a ile odpoczywasz, tylko jak jesteś w pracy, to pracujesz, jak nie ma cię w pracy, to nie pracujesz. A nie jak jesteś w pracy, to myślisz o tym, co ugotujesz dzisiaj na kolację, a jak nie jesteś w pracy to oglądasz Dlaczego ja? i myślisz o tym, jaki kłopot Cię spotka jutro w pracy. Nie, to tak nie działa. Także work-life balance polega na tym, że kiedy pracujesz, to pracujesz, kiedy nie pracujesz to nie pracujesz.

Równowaga, tak jak powiedziałem przed chwilą, wieczorem medytacja, sześć obszarów. I jest kolejna rzecz, której znowu nauczyłem się od Konrada Stanocha, zresztą Konrad jest wielkim fanem well-beingu, też bardzo mądry człowiek. Piątek – dajmy na to, że pracujesz do 16.00 czy tam do 17.00 – ostatnie 30 minut, jak już robiłeś różne rzeczy ze swoimi ludźmi, podsumowanie dnia, Boardmeeting, sesję jeden na jednego i tak dalej, to ostatnie 30 minut poświęcasz sobie. Bierzesz sobie czystą kartkę i zapisujesz rzeczy, których nauczyłeś się w tym tygodniu. Zapisujesz, co Ci poszło dobrze, co Ci poszło źle, tę kartkę możesz wyrzucić do kubła później, tylko chodzi o to, żeby znowu zmusić swój umysł i robić sobie refleksje. To jest ten repeater. Oczywiście są różne też repeatery, w poniedziałek witasz ludzi, uśmiechasz się do nich, ale dzisiaj nie o tym. Bardzo Wam polecam to, żeby ostatnie pół godziny w piątek skupić się na refleksji odnośnie tego, jak Ci się pracowało, co Ci wyszło, co Ci nie wyszło, czego się nauczyłeś, co możesz zrobić inaczej, nie mówię, że tylko lepiej. To jest ten feedback „lub”, czyli robisz coś, wychodzi Ci lub nie wychodzi, wyciągasz wnioski i robisz to jeszcze raz trochę inaczej.

Do tego, żeby to planowanie wychodziło, do tego, żeby mieć więcej spełnienia, bardzo Wam polecam książkę Atomic Habits Jamesa Cleara. Świetna jest ta książka, naprawdę, też taka amerykańska, najpierw o sobie gość mówi, ale to trzeba mieć trochę dystansu do tego. Wiecie, co mnie kiedyś przerażało? Jak widziałem tych wszystkich ludzi, którzy mają plany, to mówiłem: „Ja nie chcę tak żyć. Ja nie chcę tak żyć, że mam wszystko zaplanowane, gdzie jest w tym wszystkim spontaniczność, gdzie jest radość?”. Tak jak moja przyjaciółka powiedziała kiedyś, Ania Jastrzębska, że jak przesadzasz ze swoją mocną stroną, ona się staje słabą stroną. Nie chodzi o to, że masz zaplanować, gdzie w 2027 lecisz na wakacje, absolutnie. Trzeba sobie zostawić jeszcze space, czyli runners to jest po prostu planuj to, co jest dla Ciebie ważne. Jest też taka matryca: pilne/niepilne, ważne/nieważne, czyli wypisujesz rzeczy, które są dla Ciebie w tych czterech perspektywach niepilne-nieważne, pozbywasz się i robisz wszystko, żeby rzeczy ważne-niepilne załatwiać o czasie, żeby nie przechodziły Ci w pilne, żeby nie przechodziły Ci w pożary. Ale to planowanie powoduje, że masz więcej czasu, masz więcej pieniędzy, możesz ten czas poświęcić na wartość dodaną, czyli te wszystkie rzeczy, które dają Ci spełnienie. Ale nie róbcie tego absolutnie obsesyjnie i nie obwiniajcie się, że nie zrealizowaliście tego planu w 100%. No i co z tego? Trzeba sobie dać na luz.

Dobra, na koniec kilka rad. Obawiałem się, że to powiem, ale ja dostałem kilka rad, więc dziele się tym. Ja naprawdę mam razy 10 pełnię życia dzisiaj w kontekście tego, co miałem parę lat temu, w kontekście bycia perfekcyjnym, trzymania liny, posiadania kontroli nad wszystkim i tak dalej. Mój bardzo fajny znajomy, który na co dzień zajmuje się uzależnieniami, powiedział do mnie kiedyś, kiedy rozmawialiśmy, że człowiek jest CUDem. CUD oznacza: Ciało, Umysł i Duszę, i wszystkie trzy rzeczy trzeba rozwijać. Ciało, to co ja proponuję, to jest sport co drugi dzień minimum godzinę plus codziennie ja mam na przykład aplikację Seven, badania co pół roku, dieta, ale z odstępstwami. To też taki bardzo fajny dietetyk mi powiedział: „Nie sugerujcie się innymi dietami, tylko nauczcie się słuchać swojego organizmu, zobaczycie, co jest dla Was dobre”. Badania co pół roku. Na przykład teraz nagraliśmy serię na mojego Netflixa, czyli tę Leanovaticę, z Mateuszem Kusznierewiczem, niedługo się pojawi. I to też on mnie zainspirował do tego, żeby robić badania po prostu co pół roku. On ma taką piramidę życia, takie autorskie podejście do tego, w jaki sposób trzeba żyć. Umysł – ciągła nauka. W jednym, chyba 25. odcinku, mogliście posłuchać o 7 kompetencjach, o których powiedział Maciek Noga i tam było też to, co powiedział Yuval Harari w swojej książce, że jedyną rzeczą, którą mamy sobie dać w zdolności do adaptacji – no może ja się nie zgadzam z tym, że jedyną – jest po prostu ciągła nauka, ciągłe budowanie kompetencji bycia gotowym. Ja uważam, że jako menedżerowie powinniśmy rozwijać głównie dwie rzeczy, to jest empatia i zdolność do adaptacji, ale wszystko zaczyna się od samoświadomości. Umysł to jest też rozwiązywanie problemów, to jest myślenie krytyczne, to są zagadki, to są quizy, to jest granie w różnego rodzaju gry rodzaju rozwojowe, ale dla mnie to jest ciągła nauka. Jeżeli chcecie – taka mała prywata dzisiaj – ale też polecam swoje usługi, nasze usługi w tym kontekście. Dzisiaj polecam Wam naszego Netflixa dla biznesu, jest tam w tej chwili ponad 750 filmów, kosztuje to 49 złotych miesięcznie lub 490 złotych za rok: Leanovatica.com, znajdziecie na pewno w opisie tego podcastu, gdzie możecie znaleźć seriale rozwojowe, które trwają 5-7 minut w formie wideo i w formie podcastu. Dusza, czyli ciało, umysł, dusza, człowiek jest CUDem.

Medytacje, modlitwy, refleksje, bardzo ważna rzecz – pobycie w samotności. Przy okazji Boga, przy okazji siły wyższej, mam znajomego menedżera z dużej firmy, aż się zdziwiłem mocno kiedyś, z 5 lat temu, kiedy mi powiedział, że on uważa, że od czasu do czasu trzeba pogadać z szefem i namówił mnie do tego. Ja się trochę wyśmiewałem z niego wcześniej, ale uważam, że to jest bardzo ważne.

Na koniec te rady małe i duże. Spisałem sobie takich dziesięć punktów, nie wiem, czy to dla Was będzie wartościowe:

  • Rozwój zaczyna się od samoświadomości, refleksji.

Wypiszcie sobie, ile macie wartości dodanej, ile macie marnotrawstwa w procentach, postarajcie się narysować linię życia, postarajcie się wypisać rzeczy, które dają Wam spełnienie, a które nie i postarajcie się pozbyć jednej rzeczy.

  • Przeczytajcie The Code of the Extraordinary Mind. Ustalcie sobie cele na przyszłość, trzy lata, i pomnóżcie je razy dwa.
  • Tablica marzeń, koniecznie wizualizacja, nasz umysł podpowiada nam właśnie to wizualizacyjne życie.
  • Puść sznurki.

Wyobrażam sobie kontrolę całego życia, taką konieczność kontrolowania wszystkich aspektów, jako takie dwie liny, które ranią ci ręce, ale mimo tego je trzymasz. Czyli powodują u Ciebie dużo stresu, dużego doła, że tak się wyrażę, ale je trzymasz. Po prostu puść. Nie wszystko trzeba kontrolować. Tutaj przy okazji coś, co znowu znajdziecie w odcinku o 7 kompetencjach przyszłości: nie traktuj siebie zbyt poważnie. Trzeba mieć dystans do siebie i mieć w dupie to, co inni ludzie o Was myślą, naprawdę. Ja to osiągnąłem na 99%, nie powiem na 100%, a kiedyś się tak przejmowałem hejtem, sprawdzałem, co ludzie napisali o mnie. Dzisiaj mam to w dupie. Zresztą też w poprzednim odcinku chyba powiedziałem, że najczęściej hejtują cię osoby, które osiągnęły mniej niż ty. Nikt kto osiągnął więcej od ciebie, kto jest na innym poziomie świadomości, nie chodzi mi tutaj o pieniądze, nie będzie cię hejtował.

  • Równowaga. Nie rezygnuj z siebie.

Uważam, że powinniście podzielić to na trzy rzeczy. Jest to bardzo duży błąd, ja też tak kiedyś myślałem, że jest praca i rodzina. Miałem wyrzuty sumienia, że mało czasu spędzam z dziećmi, a dzisiaj uważam, że trzeba spędzać czas podzielony na praca, rodzina i hobby, czyli nie zapominać o sobie. I nie chodzi tylko o tę męską część życia, że Wy jeździcie sobie non stop na ryby, a partnerka, partner nie robi tego, absolutnie. Dla mnie bycie partnerem oznacza, że jest sprawiedliwie. Ale bardzo dużo ludzi zapomina o hobby, rezygnuje z siebie i uważa, że powinna być dobra w pracy i dobra w rodzinie. Nie, trzeba mieć też swoje życie i, tak jak powiedziałem wcześniej – samotność, spędzać czas tylko ze sobą. To jest bardzo ważne.

  • Relacje. Przede wszystkim odpuść toksycznych ludzi, na pewno macie takich ludzi.

Jedna z moich znajomych, jak jej opowiadałem o toksycznych ludziach, którzy przerzucają odpowiedzialność na przykład na innych, powiedziała, że miała takiego kolegę, który dzwonił do niej i mówił do niej tak: „Słuchaj, mam ogromne problemy teraz, przeżywam dość mocno. Jak sobie pomyślę, jak ty masz przesrane, to od razu mi lepiej”. Wyobrażacie to sobie? Ludzie są egoistyczni, ale nie do tego stopnia. Czyli odpuście toksycznych ludzi, takich ludzi, którzy non stop marudzą, takich ludzi, którzy non stop mówią, że jest źle, takich ludzi, którzy non stop gadają o polityce, o tym, że jest beznadziejnie, po prostu odpuśćcie albo dajcie znać, że to jest Wasza przestrzeń i nie chcecie tego, jeżeli Wam na tych osobach zależy. Po prostu nie chcecie o tym rozmawiać. Mam też takiego znajomego, który po prostu przyjmuje na siebie wszystkie problemy świata, jest osobą bardzo z compassion i empatyczną, ale bez przesady. Zamiast tego otaczajcie się ludźmi, na których Wam zależy, na ludziach dobrych, na ludziach, przy których Wam jest dobrze. Uważam, że trzeba znaleźć 3-5 osób, które będą Was challenge’owały, które na przykład osiągnęły trochę więcej, których traktujecie jako autorytet. Może to być też jedna osoba, ale warto mieć też inną perspektywę.

  • Medytacja. Zacznij od wdzięczności i dumy z siebie.

Do medytacji dla mnie odkryciem jest Omvana, ale jest jeszcze Headspace, Calm i tak dalej. Nie musicie zaczynać od razu od sześciu faz medytacji. To co jest najłatwiej zrobić, to jest wdzięczność i duma z siebie. My to też z dzieciakami robimy, przed pójściem spać nasze dzieci mówią trzy rzeczy (to już jest takie hasło), trzy rzeczy, które dzisiaj były fajne dla nich, tak upraszczamy to. Czterolatka mówi: „Mama, mama, mama”. [śmiech] Później pytamy na serio i to jest uczenie pewnego nawyku, że trzeba doceniać ten dzisiejszy dzień.

  • Olewaj nieistotne rzeczy.

Narysuj linię życia i te problemy, które nas tak stresują, z wyglądem, z wagą, staniem w korkach, wymagającym szefem, niezadowolonym pracownikiem – nie bierzcie za wszystko odpowiedzialności. Narysujcie sobie na linii życia, jak dużo ten problem waży w centymetrach. Pamiętajcie, że tam jeden centymetr to chyba były dwa lata, o ile dobrze pamiętam. To teraz napiszcie, ile ten problem kosztuje Was zdrowia, życia. Nie starczy cienkopisu. I celebracja małych rzeczy, czyli jeszcze raz: wdzięczność.

  • Jeśli masz wokół siebie ludzi, którzy za wszelką cenę muszą mieć rację, jest taka sztuczka: wystarczy, że się będziesz z nimi zgadzał czy zgadzała. Powiedz im: „Zgadzam się z Tobą, to bardzo ważne, że to powiedziałeś, zgadzam się z Tobą, masz rację”. I nic więcej. Ludzie mają tak duże ego i tak duże kompleksy, że nagle się wszyscy będą uśmiechać. Oczywiście to jest manipulacja, to jest taka dziewiąta rada.
  • To jest takie motto, dla mnie: „Z każdym oddechem jest mnie mniej”. Jest to przerażające, ale ja mam trzy takie rzeczy, których nauczyłem się od Łukasza Kruczka, od zawodników sportowych kadry Polski, że w życiu potrzebuję trzech rzeczy, żeby działać: wiary w siebie, że jesteś super człowiekiem, determinacji, zwłaszcza, kiedy Ci nie wychodzi i pokory, kiedy Ci wychodzi.

Na koniec, mówiłem Wam, że mam znajomego, który zajmuje się uzależnieniami. Ja byłem kiedyś też takim człowiekiem, który non stop narzekał, który mówił: „Ale zobacz, nie mam na to wpływu”. On mi podpowiedział taką modlitwę Marka Aureliusza, to jest modlitwa o pogodę ducha i ona jest bardzo mocno dla mnie przydatna, kiedy mam gorsze chwile, kiedy zastanawiam się nad czymś. Ona brzmi tak:

Boże, użycz mi pogody ducha, abym godził się z tym, czego nie mogę zmienić; odwagi, abym zmieniał to, co mogę zmienić i mądrości, abym odróżnił jedno od drugiego.

Marek Aureliusz

Zobaczcie, ile w tym jest mądrości. Z jednej strony nie przejmujesz się rzeczami, na które nie masz wpływu, z drugiej strony masz mieć odwagę zmieniać rzeczy, na które masz wpływ, na przykład Twoje życie, i z trzeciej strony masz mieć mądrość, która pozwoli Ci odróżnić jedno od drugiego.

I z tym, Moi Drodzy, zostawiam Was. Sam mam wątpliwości, czy rzeczy, które dzisiaj Wam opowiadałem przydadzą Wam się. W końcu ten podcast nazywa się Skuteczny CEO, ale jak już powiedziałem „a”, to trzeba powiedzieć „b”, niech idzie w świat. Zastanawiałem się, czy w ogóle to wypuszczać, ale do odważnych świat należy. Tak jak powiedziałem na koniec: nie jestem żadnym autorytetem w tym kontekście, opowiadam Wam tylko jak z dziesięć razy mam lepsze przeżywanie życia. Nie dlatego, że jestem bogatszy, nie dlatego, że więcej osiągam. Nie, po prostu nauczyłem się prostych rzeczy od mądrych ludzi. W zależności od tego, gdzie jesteście, czy macie prawą dłoń podniesioną do góry, czy lewą dłoń podniesioną do góry, to proponuję Wam na koniec trzy takie najważniejsze rzeczy do czytania, które w moim przypadku zmieniły mi perspektywę. Pierwsza to już powiedziałem: The Code of the Extraordinary Mind Vishena Lakhiani. Druga: Designing Your Life Billa Burnetta, Dave’a Evansa. Bardzo ciekawa rzecz, tam jest takie ćwiczenie. Trzeba sobie wyobrazić, że dzisiejsze życie, na przykład zawodowe, nie istnieje, nie ma na przykład Twojej branży i masz sobie wypisać story: kim jesteś, co robisz, czym się zajmujesz, taką alternatywę. Świetne ćwiczenie. Trzecia rzecz to jest Atomic Habits Jamesa Cleara.

Oczywiście jest jeszcze bardzo fajna książka o nawykach Siła nawyku, ale ja bym zaczął od The Code of the Extraordinary Mind. Mówiłem Wam też, że miałem kiedyś taki duży stan depresyjny i to, co mi pomogło, to to, że ktoś mi podrzucił książkę, której dzisiaj bym nie przeczytał i dzisiaj bym jej nie polecił, ale mnie pomogła. To jest Anthony Robbins, słynny „hamerykański” coach, że tak się wyrażę. Akurat dzisiaj mam ambiwalentny stosunek do niego, ale Obudź w sobie olbrzyma to jest taka książka, taka silna, motywująca książka właśnie w tym stylu: „Jesteś super, masz super siły, jesteś super” i tak dalej. Mnie pomogła wówczas. Dodała mi energii i dała nadzieję na to, że można z tego wyjść. Wam się może nie spodobać, ale obiecałem sobie autentyczność w tym podcaście w związku z tym polecam ją bardzo.

I to, Moi Drodzy, na tyle w tym drugim już odcinku o życiu: sześć faz, linia życia, wartość dodana versus marnotrawstwo, w jakim procencie przeżywacie swoje życie.

Dziękuję, do zobaczenia za tydzień. Za tydzień będzie już normalnie.

Trzymajcie się ciepło, bądźcie zdrowi, pamiętajcie, że jesteśmy CUDem: Ciało, Umysł, Dusza.

Cześć!